To spora niespodzianka, bo nic nie wskazywało, że jedna z najbardziej utytułowanych biegaczek w historii 800 m wróci jeszcze na mistrzowską imprezę. Semenya nie zamierzała się poddać terapii wskazanej przez World Athletics, a to uniemożliwiało jej starty na dystansach od 400 m do jednej mili. Badania wykazały bowiem, że zawodniczki mające podwyższony poziom testosteronu uzyskują tu przewagę. Semenya próbowała więc przez chwilę szczęścia w piłce nożnej w swoim kraju, później przerzuciła się na 200 m, licząc, że uzyska kwalifikację na igrzyska do Tokio. W końcu zdecydowała się na 5000 m, ale w tym roku nie była w stanie wygrać mistrzostw Republiki Południowej Afryki, a zarazem uzyskać minimum na mistrzostwa świata w Eugene. Caster Semenya wystąpi w Eugene. Mimo, że nie przeszła terapii Niewiele było więc przesłanek pozwalających stwierdzić, że 31-letnia lekkoatletka wystąpi w Stanach Zjednoczonych - dopiero w tym tygodniu kilka wyżej notowanych przeciwniczek potwierdziło, że nie wybierają się do Oregonu. To wczoraj pozwoliło dopisać Semenyę do listy startowej, a południowoafrykańska federacja potwierdziła ten fakt. I choć zapewne Semenya nie będzie liczyć w walce o medale (jej najlepszy czas z tego roku to 15.31, a światowe gwiazdy biegają ten dystans ponad minutę szybciej), to jednak sama obecność na mistrzostwach świata znów może wywołać kolejne dyskusje. Semenya przegrała walkę w kolejnych instancjach 31-letnia Caster Semenya to dwukrotna mistrzyni olimpijska i trzykrotna mistrzyni świata na 800 m. Po serii protestów, od 2018 roku, zawodniczki mające podwyższony poziom testosteronu, muszą poddać się terapii wskazanej przez World Athletics, aby móc startować na dystansach od 400 m do jednej mili. Semenya nie miała takiego zamiaru, zaczęła odwoływać się od decyzji lekkoatletycznej federacji. Przegrywała jednak kolejne spory - w 2019 roku także w Trybunale Arbitrażowym w Lozannie, a w zeszłym roku - również apelację w szwajcarskim Sądzie Najwyższym. Semenya przekonywała, że jest szykanowana przez władze Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych, ale nic nie wskórała. W Tokio rywalizacja na 800 m wreszcie odbyła się w normalny sposób, bez udziału zawodniczek z podwyższonym testosteronem. Gdyby tak było pięć lat wcześniej w Rio de Janeiro, Polka Joanna Jóźwik byłaby wicemistrzynią olimpijską. Zajęła bowiem piątą lokatę na 800 m, ale całe podium zajęły zawodniczki dotknięte hiperandrogenizmem (Semenya z RPA, Francine Niyonsaba z Burundi, Margaret Wambui z Kenii). Mistrzostwa świata rozpoczną się 15 lipca.