55-letni Sjoeberg był w swoim czasie ikoną szwedzkiego sportu, a ze względu na rozrywkowy tryb życia także celebrytą, bon vivantem i częstym gościem na łamach kolorowych magazynów. Przystojny, długowłosy blondyn o wrzosie 199 centymetrów był nazywany lekkoatletycznym Bjoernem Borgiem, skakał w pokazowych konkursach przy muzyce Abby, występował w telewizji i zarabiał na reklamach najlepszych produktów. Uwielbiał drogie i szybkie samochody i był stałym członkiem sztokholmskiego jet-setu bawiącego się codziennie w najdroższych klubach stolicy Szwecji. Przyznał, że przez wiele lat nadużywał alkoholu i narkotyków, "wpadł w szpony hazardu" i nawet nie wiedział przez wiele lat, jakiej wysokości są jego zarobki. Był też ścigany przez urząd skarbowy za ukrywanie dochodów. W 1996 roku rozpoczął się upadek. Z jednej ze sportowych imprez podczas lekkoatletycznych mistrzostw Europy w Goeteborgu, których był ambasadorem, został wyprowadzony w kajdankach razem z płotkarzem Svenem Nylanderem za posiadanie kokainy. Później przyznał, że przez wiele lat używał narkotyków, ale nigdy podczas zawodów. Później przez jakiś czas mieszkał w Brazylii, gdzie budował pola golfowe, lecz po kolejnej terapii od uzależnień powrócił do Szwecji, gdzie wydał w 2011 roku autobiografię pod tytułem "To, czego nie widzieliście". Opisał w niej m.in. molestowanie seksualne przez swojego ojczyma i trenera Viljo Nousiainena. Książka była wielkim sukcesem m.in. za swoja otwartość dotyczącą wtedy tematu tabu w szwedzkim społeczeństwie. Dzięki niej prowadził regularnie wykłady na wyższych uczelniach, za które w 2018 otrzymał... tytuł doktora honoris causa uniwersytetu w Malmoe.