Ludmiła Engquist wcześniej znana jako Leonowa i Narożylenko odnosiła wiele sukcesów w lekkoatletyce. Była jedną z najlepszych płotkarek w latach 90. ubiegłego wieku. W 1991 roku została, jeszcze w barwach Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR), mistrzynią świata w Tokio w biegu na 100 metrów przez płotki. Pokonała wówczas Amerykankę Gail Devers. Bolesna porażka Wojciecha Nowickiego na igrzyskach. "Wszystko zaczęło się sypać, jak domek z kart" Ucieczka do kochanka, doping i wielkie uwielbienie kibiców ZSRR reprezentowała na igrzyskach olimpijskich w Seulu (1988), a Wspólnotę Niepodległych Państw (WNP) na igrzyskach w Barcelonie (1992). Właśnie w czasie tej imprezy uciekła od męża do swojego szwedzkiego kochanka Johanna Engquista, który był biznesmenem. Kolejne medale miała zdobywać dla Szwecji. Tyle że w lutym 1993 roku kontrola antydopingowa wykazała, że Narożylenko stosowała doping sterydowy, za co groziła jej czteroletnia dyskwalifikacja. Jej ówczesny mąż Mikołaj Narożylenko obwieścił jednak, że podstępnie dosypał lekkoatletce anabolików do odżywki. W efekcie IAAF skróciła zawodniczce okres dyskwalifikacji do roku. Narożylenko rozwiodła się z Mikołajem i w 1995 roku poślubiła Engquista. Przyjęła szwedzkie obywatelstwo i rok później została w Atlancie mistrzynią olimpijską w barwach tego kraju. W 1997 roku po raz drugi, ale pierwszy dla Szwecji, zdobyła złoto MŚ. Stała się bohaterką narodową. Była uwielbiana, a to uwielbienie było jeszcze w momencie, kiedy ogłosiła, że zmaga się z chorobą nowotworową. W walce rakiem straciła pierś. Sama przerwała chemioterapię, bo nie chciała, by tak przeszkodziła jej w powrocie do sportu. Chciała być pierwszą w historii, ale znowu wpadła na dopignu. Została znienawidzona Wycofała się z lekkoatletycznej rywalizacji, ale chciała zostać pierwszą kobietą, która zdobyła złote medale zarówno na letnich, jak i zimowych igrzyskach olimpijskich. Do programu igrzysk w Salt Lake City włączono bowiem rywalizację kobiet w bobslejach. I tam właśnie znalazła swoją przystań. Pod koniec 2001 roku, a zatem tuż przed samymi zimowymi igrzyskami, uznano ją jednak za winną zażywania zakazanych środków i wykluczono z zawodów na dwa lata. Jej przyznanie się do zażywania środków dopingujących, uczyniło ją bardzo kontrowersyjną osobą w Szwecji. Można nawet powiedzieć, że została znienawidzona w tym kraju. Wypominano jej przy okazji wpadkę z 1993 roku i sugerowano, że tak naprawdę nigdy nie przestała stosować środków dopingujących. Nie ma jednak na to dowodów. Kara wygasła 3 grudnia 2003 roku, ale Engquist nigdy więcej nie wróciła do sportu. Ze Szwecji przeniosła się wraz z mężem do Hiszpanii. Ludmiła Engquist: nadszedł czas, aby opowiedzieć swoją historię Teraz w szczerym wywiadzie dla szwedzkiej telewizji SVT, który został przeprowadzony na bieżni Stadionu Olimpijskiego w Sztokholmie, przyznała: Engquist przyznała, że choć myślała, że leczenie nowotworu, to zamknięty etap, to jednak przez 25 lat ciągle walczyła z tą chorobą. Mówiła o tym, że rak zjadł połowę jej kręgosłupa. Początkowo stwierdzono jego obecność w płucach, a następnie przerzuty w inne części organizmu. W 2008 roku dawano jej trzy lata życia. Teraz po 16 latach od tych zdarzeń opowiedziała o kolejnych kłopotach zdrowotnych. - Niebawem będę miał operację serca. Muszą zatrzymać i ponownie uruchomić serce - powiedziała. W jej mózgu stwierdzono małe skrzepy krwi. - Na razie nie chcę spekulować, jak długo pożyję, czas pokaże - zakończyła.