Partner merytoryczny: Eleven Sports

Była nadzieją polskiego sprintu, ale coś się zepsuło. Teraz wróciła i jedzie na igrzyska

Martyna Kotwiła przed sześcioma laty pobiła rekord Ireny Szewińskiej, który przetrwał 54 lata. Zanosiło się na to, że mamy do czynienia ze wschodzącą gwiazdą sprintu w Polsce. Tym bardziej że nasza zawodniczka wywalczyła brązowy medal mistrzostw świata juniorów. Tak się jednak stało, że kariera Kotwiły stanęła w miejscu. 25-latka pojedzie jednak na swoje pierwsze igrzyska olimpijskie do Paryża. To może być dla niej przełom.

Martyna Kotwiła
Martyna Kotwiła/Tytus Żmijewski/PAP
partner merytoryczny

Martyna Kotwiła w Bydgoszczy została po raz trzeci w karierze mistrzynią Polski w biegu na 200 metrów. W pokonanym polu zostawiła szybszą od niej w tym sezonie Krystynę Cimanowską. W zawodach nie wzięła udziału najszybsza na krajowych listach Natalia Kaczmarek (22,70 sek.), która skupiła się tylko na dwukrotnie dłuższym dystansie.

Kotwiła w zwycięskim biegu uzyskała 23,10 sek. To dla niej drugi wynik w karierze. Szybciej pobiegła tylko sześć lat temu w Lublinie, kiedy to wynikiem 22,99 sek. pobiła 54-letni rekord Polski juniorek, który należał do Ireny Szewińskiej.

Ewa Swoboda: To jest bardzo dobre osiągnięcie. WIDEO/materiały prasowe/materiały prasowe

Martyna Kotwiła coraz szybsza. Igrzyska są jej

Dwa lata temu Kotwiła zmieniła trenera. Bożenę Jadczak (z domu Łukasik), byłą lekkoatletkę, z którą zaczynała swoją przygodę, zastąpiła Krzysztofem Kotułą. Od tego momentu stale idzie w górę. Przede wszystkim kwalifikuje się do imprez mistrzowskich. W 2022 roku biegała w eliminacjach sztafety 4x100 m, która potem wywalczyła srebrny medal. Teraz jedzie na swoje pierwsze w karierze igrzyska olimpijskie, gdzie pojawi się zarówno na 200 m, jak i w sztafecie 4x100 m.

Wracam. I to jest najważniejsze. Mam nadzieję zrobić duży krok w przód. Brakuje mi tylko takiego biegu na przełamanie. Najlepiej poniżej 23 sekund, bo jednak 23,10 sek. to dobry wynik, ale dla juniorki

~ mówiła Kotwiła.

- Nie ukrywam, że postawiłam wszystko na jedną kartę i przeprowadziłam się, by być bliżej trenera. Praktycznie nie bywam w domu. Trenuję, ile mogę. I jak widać, to daje efekty - dodała.

Kotwiła przyznała, że regularnie czytuje to, co na platformie X pisze Tomasz Spodenkiewicz z Athletics News. Dzięki temu wiedziała, co musi zrobić, by zakwalifikować się z rankingu do igrzysk.

- Jestem wierną czytelniczką @Nedopsa. Cieszę się, że nie muszę wszystkiego sprawdzać sama. Dziękuję bardzo za pomoc - powiedziała sprinterka.

"Upadłam. Nikt nie podał mi ręki. Wstałam sama. Silniejsza"

Kariera Kotwiły wyhamowała też nieco przez kontuzję. Ta ciągnie się za nią tak naprawdę do teraz.

- W tym sezonie miałam już dwa zabiegi usypiające nerw, bo ból promieniuje do nogi. W Bydgoszczy biegałam na środkach przeciwbólowych - przyznała.

Czy w przyszłości zobaczymy ją w biegu na 400 metrów?

- Ludzie wróżą mi ten dystans. Nie będę się zarzekała, że nie. Na pewno w przyszłym roku będę chciała trochę odpuścić, bo zmęczyła mnie ta walka o Paryż, a potem zobaczymy, gdzie pogna mnie los - powiedziała.

Na prawej ręce Kotwiła ma tatuaż, na którym widnieje taki oto napis: "Upadłam. Nikt nie podał mi ręki. Wstałam sama. Silniejsza". I to trochę oddaje to, co spotkało tę zawodniczkę.

Martyna Kotwiła/Tytus Żmijewski/PAP
Martyna Kotwiła (po prawej) i Krystyna Cimanowska/Tytus Żmijewski/PAP
Martyna Kotwiła i Ewa Swoboda - reprezentantki Polski na ME w Rzymie/Andrzej Iwańczuk/Reporter




INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem