W 2015 roku Bartłomiej Stój został mistrzem Europy juniorów w rzucie dyskiem, a rok później zadziwił lekkoatletyczny świat. W czasie lekkoatletycznych mistrzostw Polski w Bydgoszczy rzucił 64,64 m. Tym samym o 2,77 m poprawił własny rekord życiowy. To jednocześnie jest do tej pory siódmy wynik w historii rzutu dyskiem w Polsce i rezultat o zaledwie 10 centymetrów gorszy od młodzieżowego rekordu kraju, który należy do Piotra Małachowskiego. Stój był szykowany na następcę naszego znakomitego dyskobola. Poszedł nawet trenować u tego samego trenera - Witolda Suskiego. Wielka strata polskiej lekkoatletyki. Zmarł znakomity trener Kariera naznaczona kontuzjami i pechem Niestety jednak pojawiły się problemy zdrowotne. Pod koniec 2017 roku położył się na stół operacyjny. Miał problemy z rwą kulszową i przepukliną. W jednym kręgu miał niemal wszystko rozwalone. Trzeba było przeprowadzić operację kręgosłupa. Wiele osób nie dawało mu żadnych szans na powrót do sportu, ale Stój się zawziął i z pomocą fizjoterapeuty Andrzeja Krawczyka, a także trenera przygotowania motorycznego Artura Topolewskiego dochodził do siebie. Zajęcia były tak ciężkie, że Stój po nich nawet wymiotował. Wrócił do rzucania, ale nie na długo. W kwietniu 2019 roku miał poważny wypadek rowerowy, w wyniku którego pękła mu wątroba. W innym zdarzeniu złamał na dodatek palec u nogi. Mimo tak dużych problemów w 2019 roku został mistrzem Polski. Stój marzył o olimpijskim występie. Najpierw jednak igrzyska w Tokio z powodu pandemii COVID-19 zostały przeniesione na 2021 roku. W lutym, na kilka miesięcy przed imprezą, nasz lekkoatleta znowu zaczął cierpieć. Rwa kulszowa nie dawała za wygraną. Do tego znowu przestawiły się kręgi. Znowu zacisnął zęby i na igrzyska pojechał. W Tokio jednak zabrakło mu 10 centymetrów do tego, by wystąpić w finale. Wtedy był jeszcze pełen zapału i chęci. Przegrał jednak ze zdrowiem, bo niemal przed każdym treningiem musiał zażywać środki przeciwbólowe. Inaczej, rzucanie nie było możliwe. Trudna decyzja i wyjazd do Paryża "Buduję na igrzyska" W końcu w 2022 roku postanowił rozstać się ze sportem po tym, jak zerwał mięsień dwugłowy. I co ciekawe, zakotwiczył w Paryżu, gdzie za rok odbędą się igrzyska olimpijskie. - Buduję Paryż na igrzyska - śmiał się Stój w rozmowie z Interia Sport. W stolicy Francji nasz były lekkoatleta zajmuje się remontami mieszkań. Okazuje się, że pracuje tam wielu naszych rodaków. - W Paryżu pracuję razem z przyszłym teściem, który ma firmę, od początku sierpnia - zdradził 27-latek, który we wrześniu tego roku bierze ślub. Zapytany o to, dlaczego rozstał się ze sportem w tak młody wieku, odparł: - Na przeszkodzie stanęło zdrowie. Co roku miałem albo operację, albo poważniejszą kontuzję. Rwa kulszowa to jest straszne pieroństwo. Czasami miałem już tego dość. Do tego nie było z tego rzetelnych pieniędzy, a to jednak jest ważne. Żeby lepiej zarabiać, to trzeba dalej rzucać, a ja prawie w ogóle nie startowałem. Poza tym zmieniły mi się też trochę priorytety. - Na początku było mi trudno po rozstaniu ze sportem, bo poświęciłem mu wiele lat. Z czasem jednak przywykłem do tego. Nie ma już we mnie takiego napięcia. Wcześniej ciągle myślałem o tym, że muszę coś zrobić. Teraz głowa jest spokojniejsza - dodał. Zaczynał od gry w piłkę w LZS Przędzel Lekkoatletyczną przygodę zaczął w 2012 roku w Stalowej Woli. Pierwsze kroki w tym sporcie stawiał po okiem trenera Jacka Łypa. Początkowo pchał kulę. Potem jeszcze rzucał oszczepem, a nawet młotem. Został jednak przy rzucie dyskiem. Kuli nie porzucił jednak na dobre. Na ME juniorów w Eskilstunie, na których sięgał po złoto w dysku, zajął też siódme miejsce w konkursie pchnięcia kulą. Zanim jednak trafił do lekkiej atletyki, grał w piłkę. Był stoperem w LZS Przędzel. To właśnie z tej miejscowości - oddalonej o 20 kilometrów od Stalowej Woli - pochodzi. Zawieszony przez POLADA W styczniu tego roku Stój został zawieszony na dwa lata przez Polską Agencję Antydopingową za "naruszenie wymagań dotyczących wskazania miejsca pobytu". Trzeba przyznać, że było to niefortunne zakończenie kariery. - Myślałem, że jak zakończyłem karierę, to nie muszę podawać miejsc pobytu. Okazało się jednak, że było inaczej. W ogóle się jednak tym nie przejmuję. Miała być piękna bajka i miałem być następcą Piotrka Małachowskiego. Rzeczywistość okazała się jednak inna. Zderzyłem się ze ścianą. Wiele zrobiłem w tym sporcie, ale nie czuję się w nim spełniony. Nie zamierzam już jednak wracać do lekkoatletyki - zakończył. Rekordzista świata i medalista czempionatu globu zwieszony za doping