Ubiegłoroczny sezon zakończył rezultatem 5,81 uzyskanym 1 września w Osace, gdzie zajął szóste miejsce w mistrzostwach świata. Ten rok rozpoczął od zwycięstwa w halowych mistrzostwach świata (9 marca) wynikiem 5,90. - Siergiej Bubka, gdy wręczał mi w Walencji złoty medal, składając gratulacje, dodał, że oczekuje mnie w swoim klubie, do którego wchodzą ci, co pokonają sześć metrów - powiedział urodzony 23 stycznia 1985 roku w Sławiańsku nad Kubaniem. Po powrocie z Hiszpanii został owacyjnie powitany na lotnisku w Krasnodarze, a gubernator Krasnodarskiego Kraju Aleksandr Tkaczew nagrodził go jednopokojowym mieszkaniem. Jak przyznał, takie wezwanie było dla niego dodatkową mobilizacją, by znaleźć się w klubie "króla skoku o tyczce" (Bubka doprowadził rekord świata do wysokości 6,14). W tym roku, przed występem w Bydgoszczy, Łukianienko startował w sumie 17 razy w hali i na stadionie. Dwukrotnie, bez powodzenia, atakował poprzeczkę na 6,01 - podczas Memoriału Braci Znamienskich w mieście Żukowskij koło Moskwy (15 czerwca) i na mityngu w niemieckiej miejscowości Biberach (28 czerwca). - Uważam, że im częściej biorę udział w różnych imprezach, tym czuję się lepiej, nabieram doświadczenia, hartuję się. Potem przychodzi mi łatwiej rywalizować w najważniejszych zawodach. Cieszę się, że w Bydgoszczy, na inaugurację nowego stadionu, udało mi się skoczyć tak wysoko - 6,01. To dobry prognostyk przed mistrzostwami Rosji (17-19 lipca w Kazaniu) oraz ... igrzyskami olimpijskimi - powiedział Łukianienko, którego trenerem jest Siergiej Gripicz. Jak dodał Łukianienko, w Bydgoszczy sprawił sobie prezent na 10- lecie kariery. - Miałem 13 lat, kiedy jako uczeń siódmej klasy zacząłem zajmować się wielobojem. Tak, tak, wielobojem, bo sporo konkurencji bardzo mi się podobało. Jednak podstawową stał się skok o tyczce, ale czasami startuję jeszcze w dziesięcioboju.