Jeśli wierzyć pierwszym słowom nagrodzonego Fajdka, to był on o włos, aby pozostawić po sobie tylko pozytywne wrażenie. Wtedy być może kibice "tylko" ochoczo dyskutowaliby, czy 33-letniemu gigantowi rzutu młotem, który od 2013 roku nie rozstaje się z tytułami mistrza świata (5 złotych medali z rzędu!), należało się wyższe miejsce, ale sam Fajdek miałby wokół siebie spokój. - Obiecałem sobie i najbliższym, że w tym roku będzie bez awantur, więc ich nie będzie - zaczął ze sceny podopieczny trenera Szymona Ziółkowskiego, po czym w jednej chwili przeszedł do słów, za które teraz zbiera cięgi. Paweł Fajdek rozczarowany. Marcin Daniec odpowiedział ze sceny - Co mogę powiedzieć? Na wstępie może, że im więcej tytułów, tym niżej spadam w tym plebiscycie, więc może przestanę wygrywać - wypalił Fajdek, a jego słowa w jednej chwili wywołały niemałe poruszenie. - Na pewno cieszy różnorodność, jest tyle dyscyplin w pierwszej dziesiątce, naprawdę jestem dumny z kibiców - dodał, a końcówkę swojego wystąpienia znów miał jednoznacznie pretensjonalną. - Życzę udanej zabawy, bawcie się dobrze, na pewno lepiej niż ja. Postawa Fajdka nieoczekiwanie dość szybko doczekała się zabawnej riposty. Oto bowiem na scenę niedługo później wyszedł Marcin Daniec, popularny satyryk i powszechnie znany sympatyk sportu. Kabareciarz z Krakowa niewątpliwie miał dokładnie opracowany występ, natomiast w odniesieniu do żali Fajdka prawdopodobnie zareagował sytuacyjnie, pod wpływem chwili, dodając palący wątek do swojego programu. - Panie Pawle... Gdzie pan siedzi? - zaczął rozglądać się Marcin Daniec, a nasz młociarz szybko zasygnalizował swoje miejsce na sali. - Złoto olimpijskie rozwiązuje sprawę - jednym zdaniem skomentował Daniec. Medal z najcenniejszego kruszcu na największej imprezie czterolecia pozostaje ciągle wielkim marzeniem naszego lekkoatlety. Niemoc Fajdek przełamał podczas poprzednich igrzysk w Tokio, gdzie stanął na najniższym stopniu podium. W stolicy Japonii olimpijskie złoto wywalczył inny Polak, Wojciech Nowicki.