Bójka polskich sportowców. Złamana noga i psychiatra w akcji
Prokuratura wciąż bada okoliczności zdarzenia, do jakiego doszło w ostatnią noc sylwestrową. W wyniku bójki dwóch polskich lekkoatletów Sebastian Urbaniak doznał złamania nogi. Czy Jakub Krzewina, stawiany w roli agresora, poniesie za to odpowiedzialność? W środę opublikował w mediach społecznościowych emocjonalne oświadczenie, zaprzeczając doniesieniom i sugestiom o jego rzekomej niepoczytalności.

Do skandalicznego incydentu doszło przed niespełna czterema miesiącami, w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia w Kruszwicy. Między dwoma polskimi lekkoatletami wywiązała się bójka. Skala jej finalnych konsekwencji do dzisiaj stoi pod znakiem zapytania.
Z medialnych relacji, jakie do tej pory pojawiły się w tej sprawie, wyłania się uproszczony obraz: Jakub Krzewina w roli agresora, Sebastian Urbaniak w roli ofiary. Płynie to zapewne w głównej mierze z faktu, że w wyniku zaistniałej konfrontacji ten drugi doznał złamania nogi.
Prokuratura nadal gromadzi materiał dowodowy, sięgając również po opinie biegłych. Na jej zlecenie przygotowywana jest ekspertyza sądowo-psychiatryczna na temat poczytalności Krzewiny, który ma status podejrzanego. Dokument powinien być gotowy jeszcze w tym miesiącu.
Jakub Krzewina wychodzi z kontratakiem. "Kategorycznie również zaprzeczam"
Tymczasem Krzewina wyprzedził ruch biegłych i w środę opublikował w mediach społecznościowych oświadczenie, utrzymane w tyleż stanowczym, co emocjonalnym tonie.
"W mojej ocenie jestem niewinny i będę dochodził swoich praw przed odpowiednimi organami" - pisze 33-letni sportowiec w jednym z początkowych fragmentów.
Bezpośrednio odnosi się także do samego pomysłu obserwacji psychiatrycznej i wniosków po niej sporządzonych jako dowodu w toczącym się postępowaniu.
"Kategorycznie również zaprzeczam doniesieniom o mojej rzekomej niepoczytalności w trakcie zdarzenia z udziałem Sebastiana Urbaniaka. Badania zlecone przez organy ścigania w moim odczuciu mają charakter stygmatyzujący i pozorny, zmierzając do bezzasadnego przerzucenia na mnie, wbrew materiałowi dowodowemu, odpowiedzialności za przedmiotowe zdarzenie" - przekonuje Krzewina.
W dalszej części oświadczenia jego autor zwrócił się z prośbą do mediów, aby przedstawiano jego wizerunek bez anonimizacji, czyli z użyciem pełnego imienia i nazwiska.
Przypomnijmy, że mimowolną bohaterką tej historii stała się również Ewa Swoboda. To ją miał widzieć Urbaniak w oknie mieszkania, którego drzwi otworzył przed nim Krzewina. Zaraz potem doszło do rękoczynów między lekkoatletami.
Sprinterka zaprzeczyła, jakoby w ostatnią noc sylwestrową przebywała w Kruszwicy.
Sprawa ma charakter rozwojowy, będziemy do niej wracać.













