Wojciech Nowicki i Natalia Kaczmarek ze "Złotymi Kolcami", laury i nagrody także w kilku innych konkurencjach, dziesięcioro znakomitych lekkoatletów z pamiątkami po zakończeniu mniej lub bardziej okazałych karier. Tak to wyglądało w czwartek wieczorem na Stadionie Śląskim, gdy - może w sumie tak to powiedzieć - oficjalnie podsumowany został cały olimpijski rok. I gdy w teorii wielu reprezentantów kraju jest już po urlopach lub tuż przed nimi. Z tego grona wyłączają się trochę specjaliści od biegów najdłuższych i chodu, choć oni przecież również wystąpili w Paryżu. Ewa Swoboda chce spróbować sił w nowej konkurencji. "Namawiam już trenerkę" Rekord Polski Roberta Korzeniowskiego był poważnie zagrożony. Znakomity występ Mahera Ben Hlimy w Niemczech Wiosna i jesień to bowiem idealny czas w naszej strefie klimatycznej na osiąganie znaczących wyników w tej dłuższej rywalizacji, a taką są maratony czy zmagania w chodzie na 35 km. Zawody dla tych drugich odbyły się w Zittau, z Polaków o minima na MŚ walczyli Maher Ben Hlima i Katarzyna Zdziebło, olimpijczycy z Paryża. 35-letni Ben Hlima, który przecież do chodu wrócił całkiem niedawno, a sport łączył z prowadzeniem swojej firmy transportowej, po zmaganiach w stolicy Francji nie ukrywał zawodu. Był daleko za czołówką, a przecież potrafi rywalizować z najlepszymi. W Zittau miał zaatakować czas 2:48.00, oznaczający nie tylko minimum na przyszłoroczne mistrzostwa świata w Tokio, ale też... rekord Polski, który należy do Roberta Korzeniowskiego. Nasz lekkoatletyczny gigant przeszedł ten dystans w 1993 roku w Eschborn w 2:48.30. I Ben Hlima od początku spisywał się znakomicie, po 20 km jego międzyczas wskazywał, że pobije rekord kraju, a minimum wypełni z zapasem 20 sekund. Wtedy był jeszcze napędzany przez Portugalczyka Joao Vieirę, który startował właśnie na 20 km. Gdy jednak Portugalczyka zabrakło, Polak musiał sobie radzić sam, miał ogromną przewagę nad innym chodziarzami. I finiszował w czasie 2:28.44, o 14 s gorzej od rekordowego rezultatu "Korzenia". Nie wypełnił minimum, ale zdobył sporą ilość punktów rankingowych, co po drugim występie wiosną powinno dać mu już prawo startu w Japonii. Drugiego na mecie Brytyjczyka Camerona Corbishleya pokonał o bisko trzy minuty. Wspaniały triumf Katarzyny Zdziebło. Dwukrotna wicemistrzyni świata ma minimum do Tokio Ta sztuka z wywalczeniem minimum udała się za to Katarzynie Zdziebło, choć jej akurat do rekordu kraju, swojego zresztą z pamiętnego chodu w Eugene, gdy wywalczyła wicemistrzostwo świata, zabrakło sporo. Zawodniczka Stali Mielec pokonała 35 km w 2:45.55, u pań minimum wynosiło zaś 2:48.00. Polkę goniła Kolumbijka Lorena Arenas, wicemistrzyni olimpijska z Tokio, ale po 20. kilometrze zaczęła jednak tracić. Zdziebło zaś do samego końca trzymała bardzo równe tempo - ani razu nie spadło poniżej czasu 4.50 na jeden kilometr. Tym samym została jedenastą osobą pewną startu w Tokio. Wcześniej minimum uzyskali: Ewa Swoboda (100 m), Pia Skrzyszowska (100 m przez płotki), Natalia Kaczmarek (400 m), Klaudia Kazimierska i Weronika Lizakowska (1500 m), Alicja Konieczek (3000 m z przeszkodami), Anita Włodarczyk (rzut młotem), Maria Andrejczyk (rzut oszczepem) i Paweł Fajdek (rzut młotem), a prawo startu, jako mistrz kontynentu, ma też Wojciech Nowicki (rzut młotem).