W stolicy najszybciej 10-kilometrową trasę pokonali Arkadiusz Gardzielewski (WKS Śląsk Wrocław) w czasie 30.03, a wśród kobiet Ewa Jagielska (LKS Ostrowianka Ostrów Mazowiecka) - 34.38. - Gdy tysiące osób odśpiewało hymn narodowy, przeszły mnie ciarki, a żywa flaga stworzona z białych i czerwonych koszulek zawodników podniosła jeszcze poziom wspaniałego nastroju" - podkreślił Gardzielewski, który z początkiem września zdobył w Pile tytuł mistrza Polski w półmaratonie. 4921 uczestników biegu w Gdyni ponownie utworzyło największą w Polsce północnej biało-czerwoną flagę. Na dystansie 10 km triumfowali Angelika Mach (AZS UMCS Lublin) - 35.31 i Tomasz Grycko - 30.31. Zawodnik UKS Bliza Władysławowo, który jest zawodowym żołnierzem, po raz trzeci z rzędu zajął pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu PKO Grand Prix Gdyni, składającym się z czterech imprez. Wzięło w nich udział ponad 20 tys. osób. Miały one okazję rywalizować w lutym w Biegu Urodzinowym, w maju w Biegu Europejskim oraz w czerwcową noc w Biegu Świętojańskim. - Z tego zwycięstwa cieszę się podwójnie, bo jeszcze w piątek leżałem w łóżku z bólem gardła - przyznał Grycko. W sumie w całej imprezie, której start i meta zlokalizowana była na Skwerze Kościuszki, wzięło udział 6566 osób, których nie wystraszyła niesprzyjająca pogoda - zimno i silny wiatr. Wyjątkowy finał miał drugi Bieg Niepodległości w Poznaniu, w którym mimo niskiej temperatury i przelotnych opadów deszczu, wystartowało ok. 9,5 tys. zawodników. Linię mety równocześnie, trzymając się za ręce, minęli ubiegłoroczny triumfator Bartosz Nowicki (MKL Szczecin) oraz Tomasz Szymkowiak (MKL Toruń). - Całe życie ścigaliśmy się na bieżni, na przełajach czy na ulicy. A dzisiaj, na ostatnim kilometrze postanowiliśmy, że nie będziemy się już ścigać i wbiegamy razem. Towarzystwo Bartka było bardzo miłe, nawet sobie porozmawialiśmy - powiedział Szymkowiak, uczestnik igrzysk olimpijskich w Pekinie i wielokrotny mistrz kraju w biegach na 3000 m z przeszkodami i 10 km. - My jesteśmy jak przyjaciele z boiska, ale do dziewiątego kilometra trwała mocna rywalizacja. Stwierdziliśmy, że jest to dla nas tak ważny dzień i chcemy go razem świętować. Tym gestem pokazaliśmy, że wszyscy biegacze jesteśmy jedną wielką rodziną. A dla mnie, żołnierza 12. Brygady Zmechanizowanej w Szczecinie, to coś wyjątkowego, by w taki sposób obchodzić Święto Niepodległości - dodał Nowicki. Wśród kobiet, podobnie jak przed rokiem, triumfowała trzykrotna uczestniczka igrzysk olimpijskich Katarzyna Kowalska. - Czuję się szczęśliwa, że mogłam ponownie zagościć w Poznaniu i uczcić ten szczególny dzień dla kraju. Idea tych biegów jest znakomita, dobrze, że Polacy właśnie w taki sposób czczą to święto, a nie traktują je tylko, jako dzień wolny od pracy - podkreśliła zawodniczka LKS Vectra Włocławek. W Białymstoku 17. Bieg Niepodległości ukończyło na dystansach 5 i 10 km ponad 800 osób. Jak powiedział organizator, Grzegorz Łukaszewicz, świętowano także symbolicznie 60-lecie biegów Wiesława Olesiewicza. - To osoba wielce zasłużona w naszym terenie - zaznaczył. Krakowski bieg, którego dochód wspiera Fundację Kardiochirurgii Dziecięcej profesora Janusza Skalskiego Schola-Cordis, odbył się po raz czwarty. Start i metę 11-kilometrowej trasy, którą pokonało ponad 2400 osób, wyznaczono w pobliżu Błoń. - Było ciężko, bo wiatr trochę przeszkadzał. Przyjechałem, bo bardzo chciałem zobaczyć Kraków. Jestem tutaj po raz pierwszy - powiedział zwycięzca Marcin Zagórny, który przybył aż z Krosna Odrzańskiego w województwie lubuskim. Wśród kobiet, tak jak rok temu, pierwsze miejsce zajęła wielokrotna medalistka mistrzostw Polski w chodzie sportowym Katarzyna Golba (AZS AWF Katowice). - Biegło się fajnie, chociaż było zimno - oceniła. Wrocław po raz piąty święto 11 listopada uczcił Biegiem Niepodległości... z wąsem. Pogoda zaserwowała startującym cały wachlarz jesiennej aury, czyli było słońce, ale też ciemne chmury, deszcz i nawet grad. - Na szczęście tak mocno nie wiało, bo to byłoby największym utrudnieniem dla zawodników - powiedział dyrektor zawodów Jacek Jackowiak. Wystartowało ponad 1500 osób, co jest rekordem frekwencji (poprzedni wynosił 1100). Nie brakowało mężczyzn, którzy specjalnie na tę okazję zapuścili wąsa i go później z dumą prezentowali. Ci, którzy takiego nie mieli, mogli go sobie dorysować lub dokleić. - Jak co roku chętnych do posiadania domalowanego wąsa nie brakowało. Były również kobiety. Cieszymy się, że to się przyjęło i ten wąs jest już takim stałym elementem. Za rok, na stulecie odzyskania niepodległości, będzie nas jeszcze więcej - powiedział Jackowiak. Charakter biegu podkreślił sobowtór marszałka Józefa Piłsudskiego, który na mechanicznej Kasztance, czyli motocyklu, przewodził zawodnikom. Jako pierwszy 10-kilometrową trasę (dwie pętle po 5 km) prowadzącą w okolicach Stadionu Olimpijskiego pokonał Hubert Pokrop z 33. Bazy Lotnictwa Transportowego Powidz. Wśród kobiet pierwsze miejsce zajęła Kinga Gomołysek z Głuchołaz. W Świdnicy impreza miała charakter pikniku. - Najmłodszy uczestnik biegu miał zaledwie... sześć miesięcy, a najstarsza osoba była z rocznika 1939. Jedna pętla miała długość 1250 metrów. Byli tacy, co pokonali cztery, czyli maksymalną liczbę okrążeń jaką wyznaczyliśmy - poinformował Przemysław Grzyb z miejscowego ośrodka sportu i rekreacji. Rok temu większość biegów w kraju odbyła się w zimowej scenerii, z wyjątkiem oświetlonych wtedy promieniami słońca Tatr. Tym razem blisko pół tysiąca zawodników zmagało się z zamiecią, a słońce pokazało się na krótko, gdy mijali metę Zakopiańskiego Biegu Niepodległości pod hasłem "Pobiegnij tam, gdzie wolność przyszła najwcześniej". Jak wyjaśnił dyrektor MOSiR-u Leszek Behounek, 13 października 1918 roku powstała Rzeczpospolita Zakopiańska, której prezydentem został słynny pisarz, autor m.in. "Przedwiośnia", "Ludzi Bezdomnych", "Popiołów" czy "Syzyfowych prac" Stefan Żeromski.