Dla wielu biegaczy już sam start w maratonie i dotarcie do mety jest wyczynem ponadludzkim, o którym potem można chwalić się miesiącami przy rodzinnym stole. Co dopiero, gdy mowa o biegach na dystansie ultra, czyli startach wielogodzinnych, podczas których liczy się przede wszystkim wytrzymałość i to nie tylko ta fizyczna, ale przede wszystkim sprawność siły charakteru. Piotr Hercog to biegacz z kilkunastoletnim doświadczeniem jeszcze z czasów, gdy specjalizował się w rajdach przygodowych. Jak sam o sobie pisze, z górami związany jest od 25 lat, a w jego sportowym CV można doszukać się między innymi wpisu o instruktorze wspinaczki skalnej, taternictwie jaskiniowym, ale także medalach mistrzostw kraju w biegach na orientację. - Potrzebne jest wiele lat, aby dobrze przygotować się pod taki bieg. Startuję w biegach górskich łącznie z rajdami kilkanaście lat i każdy rok uczy i przygotowuje do takiego wysiłku. Łapiemy doświadczenie, które jest niezbędne na takich wyścigach. Na bieżąco podtrzymuję formę i ściśle przygotowanie pod sam bieg trwało kilka miesięcy. Trening wyglądał tak, jak pod biegi ultra. Ostatni miesiąc to jednostki, które starałem się wydłużyć, aby podchodziły pod długie bieganie, ale zaznaczam, że to nie były treningi, podczas których robię 50, czy 70 kilometrów, bo bałbym się przetrenowania, złapania kontuzji i przemęczenia organizmu. Trenuję codziennie. Jeden dzień zamieniam na rower lub trening ogólnorozwojowy na siłowni - powiedział jeden z najlepszych polskich biegaczy ultra, Piotr Hercog. Moab 240 Endurance Run to zawody rozgrywające się w stanie Utah. Trasa przebiega przez kaniony, pustynie i góry, a pokonanie całej drogi wymaga również dobrego planu taktycznego. 380 kilometrów nie sposób pokonać bez odpoczynku, uzupełniania energii, czy nawet snu. - Zastanawiałem się, jak rozplanować odpoczynek, bo największym problemem nie było samo zmęczenie. Jak już biegnie się kilka godzin, to zmęczenie jest normalne od startu do samego końca. Obawiałem się braku snu. Bieg trwający dwa, trzy dni bez snu powoduje, że możemy mieć kryzys. W pewnym momencie może być tak, że chce nam się spać i nie jesteśmy w stanie kontynuować wysiłku. Planowałem wstępnie sen na punktach bufetowych, ale były one rozlokowane często wysoko w górach, a nocą było bardzo zimno. Odpoczynek w takim miejscu prowadziłby do tego, żeby strasznie zmarzł. To dlatego zaplanowałem pod koniec drugiego dnia nocleg w moim kamperze na punkcie kontrolnym, bo tak właśnie poruszał się mój suport. Po pierwszej nocy zweryfikowałem swoje plany, bo byłem zmęczony i mocno czułem mięśnie, więc około 25. godziny od startu, czyli o 8 rano, przebrałem się i poszedłem spać. Powiedziałem mojej ekipie, że 60 minut i proszę mnie obudzić, a wtedy będę ubrany, wstaję i budzę się truchtem. Dużo mi to dało - zdradził nam Hercog. Co skłania człowieka do podejmowania tak ryzykownych wyzwań, którym sprostanie dla wielu wydaje się niewykonalne? - To przypadki sprawiają, że startuję w takich zawodach. Tym razem to Wojtek z mojej ekipy wspierającej znalazł ten bieg. Wiedział, że mam predyspozycje przez przeszłość z rajdami przygodowymi. To były zawody pode mnie, zarazem rozgrywane w jednym z ładniejszych parków narodowych, a nasza idea jest taka, żeby podróżować i startować w wyzwaniach w ciekawych zakątkach świata - mówił biegacz. - Dla mnie to było duże wyzwanie. To w zasadzie pierwszy mój start na takim dystansie i do końca nie byłem pewien, jak będzie sprawował się mój organizm. Pewne założenia miałem od początku. Biegłem dotąd tylko i wyłącznie biegi górskie do 170 kilometrów, natomiast kiedyś brałem udział w rajdach przygodowych, które były wielodniowe, czyli miałem jakieś tam pojęcie co dzieje się z organizmem po wielu godzinach wysiłku. Wiedziałem, że w pierwszej kolejności trzeba zadbać o siebie, czyli o dodatkowe, nieprzewidziane rzeczy, jak obtarcia. Pomimo tego, że na punktach bufetowych traci się czas, gdy zmienia się buty, czy strój uważam, że jest to ważne, dlatego wziąłem ten aspekt pod uwagę - dodał Piotr Hercog. Nie tak dawno w mediach zrobiło się głośno o Marcinie Świercu, który zwyciężył w jednym z bardziej prestiżowych ultramaratonów górskich na świecie - TDS należącego do festiwalowego cyklu Ultra Trail du Mont Blanc. Sukces odniósł też Bartłomiej Przedwojewski, który najszybciej dotarł na metę Otter Trail w RPA podczas finału Golden Trail Series, czyli słynnego cyklu zawodów górskich. Czy Polacy należą do grona krajów o największym potencjale na tym polu? - Francuzi i Hiszpanie mają wyższy ogólny poziom od nas. W Polsce jest kilka osób, które jeżdżą po świecie i osiągają zauważalne wyniki. Jest też rzesza ludzi, która zaczęła uprawiać biegi górskie amatorsko, ale i grupka młodych, ambitnych zawodników, którzy chcą rywalizować na najwyższym poziomie. Na dużych imprezach potrafimy się przebijać i to również nakręca ten trend. Nie jesteśmy jeszcze potęgą, ale na pewno na kilku największych imprezach dostrzeżono polski potencjał - ocenił zwycięzca Moab 240 Endurance Run. - Od wielu lat można zaobserwować trend zainteresowania biegami górskimi w Polsce i Europie. Co weekend jest kilka imprez. Cieszy to, że kilkanaście tysięcy ludzi systematycznie próbuje startów, czyli trenuje pod nie. Gdy dochodzi do tego zainteresowanie większych mediów, łatwiej jest rozwijać dyscyplinę. Wówczas biegający mają większą szansę, aby otrzymać wsparcie od sponsorów - dodał Hercog. Czy biegi górskie mają szansę na znalezienie się w gronie dyscyplin olimpijskich? - Chciałbym, aby biegi górskie były dyscypliną olimpijską. Uważam, że bardzo dużo ludzi uprawia ten sport, a w najbliższym czasie jeszcze ich przybędzie. Oznacza to, że popularność tej formy jest duża. Rywalizację na igrzyskach można świetnie pokazać pod kątem medialnym. Myślę, że igrzyskom brakuje odświeżenia dyscyplin olimpijskich. Patrząc na niektóre z nich, uprawia je kilkanaście osób w danym kraju, a tutaj mówimy o dyscyplinie rozwijającej się i popularnej (aktualnie w Lidze Biegów Górskich sklasyfikowanych jest 7456 zawodników). Myślę, że MKOl powinien zerkać na zmieniające się trendy - stwierdził ultramaratończyk. Po sukcesie przyszedł czas na regenerację i snucie kolejnych planów. Kalendarz biegacza uzależniony jest jednak nie tylko od dyspozycji, ale przede wszystkim funduszy, które są niezbędne do startu w zagranicznych zawodach. - Lekkie zarysy dalszych planów pojawiły się już jakiś czas temu. Marzenia nie są jeszcze sprecyzowane, bo wszystko uzależniam od funduszy. W tym roku nie miałem żadnego wsparcia finansowego. Mam kilku partnerów technicznych, ale współpracujemy na zasadzie barterowej i sam musiałem uzbierać sobie środki, aby pojechać do USA i wystartować. Konkretnie o celach będę mógł myśleć o celach, jeśli będę miał wsparcie. Chciałbym wystartować gdzieś za kilka miesięcy. Starty w Polsce traktuję natomiast treningowo i dla podtrzymania formy. Mam swój główny cel i wkomponowuję do niego starty w kraju. Nawet ten najgorszy z nich jest świetnym treningiem - zakończył rozmowę Piotr Hercog. Piotr Hercog Urodzony: 11 lutego 1976 roku w CzęstochowieMiejsce zamieszkania: Kudowa-ZdrójWybrane osiągnięcia: 1. miejsce w Biegu Rzeźnika 78 km (2011), 1. miejsce Bieg 7 Dolin w Krynicy (2012), 1. miejsce Lysa Hora 24h (2012), 2. miejsce Ultra Trail Majorka 63 km (2013), 1 miejsce 3xŚnieżka = 1x Mont Blanc (2014), 9. miejsce Ultra-Trail World Tour Series 2014 - General Ranking 2014, 1 miejsce Niepokorny Mnich 97 km (2015), 3. miejsce Bieg Ultra Granią Tatr (2015), 1. miejsce Baikal Ice Marathon (2016), 1. miejsce Pitz Alpine Glacier Trail 100 km (2016), 1. miejsce International Elbrus Race (20160, 1. miejsce Ultra Fiord Patagonia (2017), 1. miejsce Kilimanjaro Extreme Marathon (2017), 1. miejsce Moab Endurance Run (2018). Aleksandra Bazułka