Włochy kolejny raz muszą radzić sobie z falą koronawirusa. W tym celu politycy zarządzili konkretne obostrzenia. Chodzi między innymi o przepisy w tak zwanych czerwonych strefach. Mieszkający w nich obywatele nie mogą oddalać się na spacer, czy bieganie dalej niż 10 kilometrów od miejsca zamieszkania. Pomimo obostrzeń, Simone Masseti udał się wraz z kolegą na górską przebieżkę nieco dalej, niż zakładają rządowe obostrzenia. Nie tak koledzy wyobrażali sobie jednak wspólne wybieganie. W pewnym momencie 34-latek poślizgnął się i spadł do wąwozu. Jego przyjaciel zdecydował się wezwać pomoc, kontaktując się ze służbami górskiego pogotowia. Te zdecydowały się na miejsce wysłać helikopter. Ciało mężczyzny zostało znalezione i wyciągnięte z wąwozu. Razem z nim zabrano również w bezpieczne miejsce jego przyjaciela. Według włoskiej prasy, oprócz śmierci przyjaciela, 32-letni przyjaciel zmarłego może liczyć się nie tylko z traumą po wypadku, który zdarzył się na jego oczach. Zgodnie z zasadami, teraz powinien przyjąć na siebie karę finansową. "Corriere della Sera" pisze o nawet 400 euro grzywny za załamanie przepisów obowiązujących w trakcie pandemii. Inne źródła podają, że kara może być jeszcze wyższa i sięgać pół tysiąca euro. 32-latek nie chciał komentować sprawy. Oznajmił jedynie, że grzywna nie jest teraz jego największym zmartwieniem w obliczu tego, że stracił swojego przyjaciela. Od początku pandemii we Włoszech wykryto prawie 1,5 miliona przypadków zachorowań. Ponad 52 tysiące osób zmarło. Przypadki nowych zachorowań w tym kraju gwałtownie wzrosły wraz z początkiem października.