Impreza poświęcona była pamięci byłego prezesa PKOl, który zginął w katastrofie w Smoleńsku. - W tych zawodach chyba nikt nie walczył o jak najlepszy wynik. Ani miejsce, ani czas nie miały znaczenia. Wystartowaliśmy dla Piotra Nurowskiego i to był główny cel - powiedział wicemistrz świata z Helsinek (1983) w biegu na 3000 m z przeszkodami Bogusław Mamiński. Jak zaznaczył, z Nurowskim był związany na różnych poziomach sportu - od zawodnika po działacza PZLA i PKOl. - Nasza znajomość zaczęła się w 1980 roku, podczas igrzysk w Moskwie, gdzie złoty medal zdobył Bronisław Malinowski, a ja - żółtodziób, zdołałem awansować do finału i zająć siódme miejsce. Wówczas Nurowski był prezesem PZLA. W 1985 roku związek dał mi zgodę na zawarcie 10-letniego kontraktu z włoskim klubem. Po zakończeniu kariery współpracowaliśmy na wielu płaszczyznach - wspomniał wicemistrz Europy Ateny 1982. Wraz z nim dystans 10 km pokonywał w niedzielę ulicami malowniczego Konstancina-Jeziornej m.in. Krzysztof Kosedowski, który z Moskwy wrócił z brązowym medalem olimpijskiego turnieju bokserskiego. - Chcemy, aby bieg na stałe wpisał się w harmonogram imprez Konstancina - zapowiedział Andrzej Majkowski, prezes Stowarzyszenia "Sport Dzieci i Młodzieży", wieloletni przyjaciel Nurowskiego. - Celem jest upamiętnienie wybitnego mieszkańca miasta, prezesa PKOl oraz PZLA. Podążając za jego przykładem chcemy propagować zdrowy i aktywny tryb życia - dodał.