Nie było od wielu lat wielkiej imprezy, by polscy młociarze nie przywieźli z niej medalu. Gdy ostatnio w słabszej dyspozycji bywał Paweł Fajdek, to nie zawodził Wojciech Nowicki. A wcześniej często było odwrotnie. Z igrzysk w Paryżu obaj nasi 35-letni mistrzowie też mieli przywieźć jakiś krążek. Przynajmniej jeden, a może i dwa. Na ten jeden wskazywali eksperci, widzieli Nowickiego za plecami genialnego młokosa Ethana Katzberga. Piątkowe kwalifikacje przyniosły jednak dużą niepewność. Wojciech Nowicki wyglądał tak, jak pod koniec czerwca, gdy był w ciężkim treningu i regularnie rzucał w okolice 76., może 77. metra. A Paweł Fajdek znów przyprawił kibicom siwych włosów, po dwóch seriach nie miał zmierzonej żadnej odległości. Ostatecznie obaj w finałowej dwunastce się znaleźli, z dziewiątym i dziesiątym rezultatem. Tyle że kwalifikacje to jedno, a finał - drugie. I tu widzieliśmy już naszych na podium. Wojciech Nowicki rozpoczął olimpijski finał. A niedługo później Ethan Katzberg rozstrzygnął walkę o złoto Od początku roku raczej jasne jest, że złoto w olimpijskich zmaganiach powinno być zarezerwowane dla Kaztberga. Kanadyjczyk pojawił się nagle w światowej czołówce w zeszłorocznych mistrzostwach świata w Budapeszcie, zdystansował wszystkich, wziął złoto. A gdy w kwietniu w Nairobi uzyskał 84.36 m, jasne stało się, że to nie był przypadek. Jak na zawołanie rzuca po 82 metry, Polacy pewnie walczyliby z nim... kilka lat temu. A reszta kandydatów do podium raczej była znana: Mychajło Kochan, dochodzący powoli do 81 metrów oraz Węgier Bence Halasz, będący ostatnio w formie słabszej nawet od Nowickiego. Może jeszcze Francuz Yann Chaussinand, może wicemistrz z Tokio Norweg Eivind Henriksen, który w eliminacjach uzyskał nagle swój najlepszy wynik w tym roku. Nowicki zaczynał ten konkurs, Fajdek rzucał jako siódmy. Obrońca złotego medalu zaczął jakby trochę ostrożnie, 77.42 m powinno dać mu spokojny awans do wąskiego finału. Chaussinand uzyskał blisko 79 metrów, bez centymetra, ale kilka minut później sędziowie uznali tę próbę za spaloną. I wszyscy w tym przedziale rzucali, między 75. a 79. metrem, jak leciało. Włącznie z Fajdkiem, który przywitał się ze swoim drugim olimpijskim finałem rezultatem 78.02 m. I niedługo po nim do koła wszedł Katzberg. Zakręcił ekstremalnie szybko, wyrzucił młot w promień i rozwiał wątpliwości. 84.12 m - drugi rezultat w ostatnim dziesięcioleciu, po jego występie w Kenii. Tym samym olimpijskie złoto zostało rozdane. Obaj Polacy w wąskim finale, wyniki nie zwalały z kolan. Potrzebny był przełom Polacy mogli więc walczyć o srebro, ale nawet tu kart nie rozdawali. Po dwóch seriach Fajdek był piąty, Nowicki - siódmy. Raczej nie było obaw, że ten drugi może nie wejść do wąskiego finału, choć sprawę mógł zagmatwać Francuz, gdyby dobrze rzucił. Uzyskał jednak o 4 cm mniej od Polaka, który swoją trzecią próbę miał wcześniej. Fajdek w trzeciej kolejce poprawił swój najlepszy wynik o ponad pół metra, do 78.57 m, ale wciąż był piąty. I z tej pozycji wszedł do wąskiego finału, Nowicki skończył ten etap siódmy. Poprawy pozycji jednak nie było, już do końca. Choć Fajdek walczył, on miał chociaż dobrą szybkość w kole. Poprawił się na 78.80 m, ale do medalu potrzebna było 60 cm więcej. Nowicki zaś jakby miał świadomość, że tę swoją najlepszą formę miał w Rzymie, gdy zdobył złoto mistrzostw Europy. A późniejsze ciężkie treningi już do drugiego szczytu nie doprowadziły. Fajdek skończył piąty, Nowicki siódmy. Złoto zaś dla Katzberga srebro dla Węgra Halasza, brąz - dla Ukraińca Kochana. Wyniki finału w konkursie rzutu młotem 1. Ethan Katzberg (Kanada) - 84.12 m2. Bence Halasz (Węgry) - 79.97 m3. Mychajło Kochan (Ukraina) - 79.39 m4. Eivind Henriksen (Norwegia) - 79.18 m5. Paweł Fajdek (Polska) - 78.80 m6. Rudy Winkler (USA) - 77.92 m7. Wojciech Nowicki (Polska) 77.42 m8. Yann Chaussinand (Francja) - 77.38 m