Zamieszanie wokół Przemysława Babiarza rozpoczęło się tydzień temu za sprawą słów, jakie padły podczas ceremonii otwarcia. Wówczas popularny komentator podzielił się swoją refleksją na temat piosenki "Imagine" Johna Lennona, którą można było usłyszeć w trakcie wydarzenia inaugurującego najważniejszą imprezę czterolecia. "Świat bez nieba, narodów, religii i to jest wizja tego pokoju, który wszystkich ma ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety" - powiedział Babiarz, co wywołało burzę w mediach społecznościowych. Następnego dnia z kolei ogłoszono, że dziennikarz został zawieszony w wykonywaniu obowiązków służbowych. W obronie Babiarza stanęli inni dziennikarze oraz sportowcy, którzy domagali się przywrócenia dziennikarza do pracy. Apel ws. komentatora wystosowali m.in. lekkoatleci, ponieważ to właśnie ich starty Babiarz komentuje od lat. I gdy wydawało się, że kierownictwo TVP pozostanie nieugięte, w czwartek nastąpił zwrot. Przemysław Babiarz przerwał milczenie. Zdradza kulisy zawieszenia i wraca do tematu Lennona Paryż 2024. Przemysław Babiarz wrócił za mikrofon Babiarz wrócił do Paryża, a pracę przy igrzyskach wznowił w piątkowy wieczór. Głos komentatora usłyszeliśmy podczas sesji lekkoatletycznej. 60-latek przywitał się z kibicami prosto ze Stade de France. - Witamy Państwa ze stadionu olimpijskiego, ze Stade de France, na którym 21 lat temu rozgrywano mistrzostwa świata w lekkiej atletyce, pamiętne; złoto Roberta Korzeniowskiego. A dzisiaj zapraszamy na eliminacje sztafet mieszanych - rozpoczął swój komentarz. Uznany komentator w żaden sposób nie nawiązywał do wyadzreń z ostatnich dni, kiedy to TVP zdecydowało się go odsunąć od komentowania igrzysk. Ostatecznie kierownictwo stacji zdanie zmieniło, a 60-latek wrócił do Paryża, co stanowi świetną wiadomość dla kibiców. Ci wyczekiwali, aż ponownie usłyszą charakterystyczny głos towarzyszący zmaganiom w lekkoatletyce i nie tylko.