Fajdek w 88. Plebiscycie zajął dziewiąte miejsce, choć w 2022 roku zdobył piąty raz z rzędu mistrzostwo świata. - Co mogę powiedzieć? Na wstępie może, że im więcej tytułów, tym niżej spadam w tym plebiscycie, więc może przestanę wygrywać - stwierdził Fajdek. - Na pewno cieszy różnorodność, jest tyle dyscyplin w pierwszej dziesiątce, naprawdę jestem dumny z kibiców.Życzę udanej zabawy, bawcie się dobrze, na pewno lepiej niż ja. Andrzej Klemba: Interia: Uczestniczył pan w Bal Mistrzów Sportu. Jakie wrażenie zrobiła na panu wypowiedź Pawła Fajdka, który - delikatnie mówiąc - nie był zadowolony z dziewiątego miejsca. Artur Partyka: Sam miałem podobne sytuacje podczas tych imprez. Wydawało mi się, że zasługiwałem na wyższe miejsce, bo sezon był świetny, a tu bach ósme miejsce. Jechałem na bal z myślą, że w końcu będzie czołowa trójka a np. zajmowałem dopiero ósme miejsce [tak było w 1996 roku po srebrnym medalu igrzysk olimpijskich - przyp. red.]. To jest jednak plebiscyt, trochę też zabawa i wybór kibiców. Siedem czy osiem razy byłem w dziesiątce. W 1998 roku szedłem łeb w łeb z Robertem Korzeniewskim. Wtedy zdobyłem dwa razy mistrzostwo Europy, a w plebiscycie byłem drugi, a liczyłem wtedy na zwycięstwo. Dlatego trochę rozumiem Pawła. I podziwiam go za to co do tej pory osiągnął. Więcej złotych medali mistrzostw świata - sześć - ma tylko Sergiej Bubka. Paweł może go więc dogonić. To będzie wielka rzecz. Pojawiły się głosy o tym, że rzut młotem jest niszową konkurencją. - Nie przyjmuje takiego deprecjonowania. Rzut młotem to bardzo skomplikowana i trudna konkurencja. Już sama powtarzalność Pawła czy Anity Włodarczyk są symbolem ich jakości i klasy. To wymaga ogromnej pracy. Czy ktoś gra w golfa, czy skacze przez konia, to nie można tego deprecjonować. Medal Leszka Blanika ma być jakoś gorszy, bo mniej osób go uprawia? W piłkę czy koszykówkę każdy z nas potrafi grać. Spróbujcie zrobić ćwiczenie gimnastyczne, rzucić młotem czy skoczyć przez konia. Albo inaczej specjalistów od fizyki kwantowej jest dużo mniej niż od fizyki newtonowskiej. Są wybitni i jest ich niewielu. Paweł Fajdek nie wyszedł nawet do zdjęcia ze wszystkimi finalistami. - Wiemy, jaki jest Paweł. Kierują nim emocje i zawsze artykułował, co mu na duszy leży i nie owijał w bawełnę. To jest mocny charakter, ale na jego miejscu wyszedłbym do zdjęcia. Zagrały jednak nerwy. Paweł budzi skrajne emocje. Albo go kochamy, albo nienawidzimy, choć ja bardzo doceniam. Teraz też jest mi łatwiej, kiedy mówię z dystansu, bo od 20 lat nie jestem skoczkiem. Jako zawodnik też byłem jak oni. Potrafiłem się buntować. Zresztą powiedziałem Pawłowi, że już nie potrzebuje dodatkowej motywacji, by za półtora roku postawić kropkę nad i - zdobyć złoto podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. To będzie najlepsza odpowiedź. Opublikował pan na facebooku zdjęcie z Balu Mistrzów Sportu sprzed 30 lat. Jakie związane są z nim wspomnienia? - Specjalnie wrzuciłem zdjęcie z Darkiem Szpakowskim, bo wtedy to on z Włodkiem Szaranowiczem prowadzili tę imprezę. Wtedy zdaje się Daniel Olbrychski wręczał mi nagrodę. I powiedział: "Polacy zawsze podskakiwali, podskakują i będą podskakiwać".