- Kiedy brałam ślub, w ogóle się nie denerwowałam, ale teraz, kiedy przyszło mi publicznie ogłosić tę decyzję, głos mi drży. Nie mogę opanować wzruszenia. Sport towarzyszy mi przecież przez prawie całe życie. Oficjalnie sportową karierę zakończę pod koniec czerwca w Memoriale Janusza Sidły w Sopocie - powiedziała Rogowska. W połowie listopada zawodniczka ogłosiła, że rezygnuje ze startów w hali. Po tej przerwie zamierzała rozpocząć przygotowania do sezonu letniego, którego kulminacyjnym punktem miały być sierpniowe mistrzostwa świata w Pekinie. - Wiedziałam, że trzeba będzie powiedzieć wreszcie "pas", ale chociaż sportowo czuję się spełniona, przyszło mi to z wielkim trudem. Przecież przez kilkanaście lat znajdowałam się na tyczkarskim topie... To jest moja suwerenna decyzja. To nie było jednak tak, że pewnego dnia obudziłam się i wiedziałam, że ta chwila właśnie w tym momencie nadeszła. Stopniowo do tego kroku dorastałam - zaznaczyła. Poza trzecim miejscem w igrzyskach w Atenach w 2004 roku oraz złotym medalem mistrzostw globu zdobytym pięć lat później w Berlinie, Rogowska wywalczyła ponadto dwa medale halowych mistrzostw świata - srebrny w 2006 i brązowy w 2010 roku. Cztery razy stawała też zimą na podium mistrzostw Europy. Konkurs wygrała w 2011 roku w Paryżu, dwa lata później w Goeteborgu oraz w 2005 roku w Madrycie zajęła drugie miejsce, natomiast w 2007 roku w Birmingham zdobyła brązowy medal. Rogowska, której trenerem był mąż Jacek Torliński, jest również podwójną rekordzistką Polski - w hali (4,85) i na stadionie (4,83). Najlepsza polska tyczkarka w historii zamierza pozostać przy sporcie - będzie m.in. ambasadorem programu Athletic Cup dedykowanego młodym lekkoatletom. - Nie widzę dla siebie innej drogi. Sport jest moją pasją i mam nadzieję, ze najlepiej odnajdę się w pracy z młodzieżą. Mam mnóstwo pomysłów na życie po zakończeniu sportowej kariery - podsumowała Anna Rogowska.