Kiełbasińska przyznała że dla niej bardzo ważnym elementem przygotowania do startu jest zapoznanie się z obiektem. - Dzięki temu jestem w stanie sobie potem zwizualizować wszystko. Przed samym biegiem ja sobie nie wizualizuję tylko samego wyścigu, ale także to jak idę do call roomu, jak wygląda przejście. Od tego momentu zależy to, jak sobie poradzę ze stresem, ze skupieniem, czy będę znała wszystko, co na mnie czeka, czy mnie coś zaskoczy. Dlatego bardzo istotne są dla mnie dwa pierwsze dni, gdy możemy na mistrzostwach przyjść i zapoznać się z halą — z tartanem, z otoczeniem itd. - powiedziała Kiełbasińska. Rzeczywistość na mistrzostwach jest taka, że pierwszego dnia po przyjeździe można jeszcze pójść gdzieś na kawę. - Dzień przed startem już raczej leżysz w pokoju — oglądasz seriale, czytasz książki, śpisz, jak najwięcej możesz, aby oszczędzać energię. W moim przypadku — taką mam nadzieję — czekają mnie cztery biegi. Z tego dwa jednego dnia, co jest dużym wysiłkiem dla organizmu. Staram się, o ile to możliwe, magazynować energię - podkreśliła specjalistka od 400 m, która wywodzi się z biegów sprinterskich. W jej ocenie mimo osłabienia składu sztafety 4x400 m, bo w Stambule nie ma Natalii Kaczmarek, Justyny Święty-Ersetic czy Igi Baumgart-Witan, a Małgorzata Hołub-Kowalik pracuje jako ekspert w telewizji, nadal ten zespół ma bardzo duże szanse na medal. - Liczę trochę na taką magię jak w Monachium w sztafecie 4x100 m (srebrny medal ME w 2022 roku - PAP). Bardzo jestem dumna z Mariki Popowicz-Drapały, że się odważyła i pobiegła w tym roku 400 m, a teraz jest w składzie. Znamy się od lat i zawsze mi mówiła, że chciałaby spróbować 400 m, ale coś się zazwyczaj nie układało. Cisnęłam ją, by zrealizowała ten pomysł. Zrobiła to świetnie. Podzieliłam się z nią swoimi doświadczeniami, bo nie jest to aż tak straszne, jak się maluje - oceniła Kiełbasińska. Dodała, że chciałaby z Popowicz-Drapałą razem pobiec w sztafecie 4x400 m, bo w jej przekonaniu wspólna energia z Monachium nadal istnieje. - Spróbujemy zrobić małą powtórkę - powiedziała z uśmiechem. HME w Stambule. Femke Bol jest poza zasięgiem - Pewnie dwa-trzy lata temu bym sobie powiedziała, że chcę indywidualnie walczyć tu o złoty medal. Niby nie powinno się mówić, że nie ma rzeczy niemożliwych. Gdy jednak biegasz z aktualną rekordzistką świata (Bol - PAP), która wyczynia takie rzeczy, że zastanawiasz się tylko, czy odległość między tobą a nią jest jeszcze ok, czy już za duża, to starasz się realistycznie oceniać swoje możliwości. Będę walczyła o srebro. W turniejowym bieganiu nigdy nic nie wiadomo. Na pewno się nie poddam i nie pomyślę, że dla mnie jest tylko brąz, bo z trzecim czasem tu przejechałam, i zadowolę się minimum. Spróbujemy. Mam nadzieję, że skończę z medalem i rekordem życiowym. Fajnie by było, gdyby był on trochę poniżej 51 sekund - przyznała Kiełbasińska. Pytana o dietę przed samym startem i możliwość spróbowania specjałów tureckiej kuchni, odpowiedziała, że w przypadku np. baklawy — nie ma problemu. - To nie jest produkt wysokiego ryzyka. Na kebab na pewno sobie nie pozwolę. Nie ma opcji. Na tym etapie raczej starasz się jeść rzeczy, które są sprawdzone — proste czy złożone węglowodany — ale nie wydziwiasz. To nie jest ten etap, aby próbować nowych rzeczy i zawalić sprawę - podsumowała. Specjalistki od 400 m rozpoczną rywalizację w piątek o 8.40 czasu polskiego. Półfinały zaplanowane w sesji wieczornej tego dnia, a finał w sobotę o 18.30. Ze Stambułu Tomasz Więcławski