Do kontuzji doszło podczas finałowego konkursu rzutu młotem mistrzostw świata w Berlinie. W drugiej próbie Włodarczyk ustanowiła wynikiem 77,96 rekord świata. Z radości podbiegła do trybun, na których siedzieli Polacy. Po drodze potknęła się doznając urazu, który uniemożliwił jej kontynuację rywalizacji. Włodarczyk po MŚ była pełna nadziei i sądziła, że uraz nie przeszkodzi jej w dokończeniu sezonu. Planowała start w światowym finale IAAF w Salonikach (12 - 13 września). Po badaniach w Warszawie mistrzyni przyznała, że kontuzja jest poważniejsza niż myślała. Dr Robert Śmigielski, u którego leczy się Włodarczyk, po zapoznaniu się z wynikami tomografii komputerowej określił uraz jako poważny. W lewym stawie skokowym nastąpiło zerwanie więzadła strzałkowo-skokowego przedniego, uszkodzenie więzadła trójgraniastego i wgniecenie wewnętrzne przyśrodkowej części chrząstki stawowej.