Nie mogło być jednak inaczej, skoro Włodarczyk wynikiem 78,24 ustanowiła nowy rekord mistrzostw Polski. - Bardzo się z tego cieszę - powiedziała zawodniczka Skry Warszawa. Drugą we wtorek Joannę Fiodorow (OŚ AZS Poznań) wyprzedziła o prawie dziewięć metrów. Włodarczyk swój najlepszy wynik osiągnęła w drugiej próbie, potem dwa razy jeszcze zdecydowanie przekroczyła granicę 76 metrów, a w piątej i szóstej już nie wystąpiła. - Znowu zabrakło końcówki. Fajne wejście, ale cały czas pracuję, żeby dopracować ten ostatni obrót. Zawsze brakuje jakiś małych elementów. Zostało jeszcze trochę czasu, więc mam nadzieję, że go dopracuje - mówiła mistrzyni Polski o swoim najlepszym rzucie. - Mistrzostwa Polski, ale nie było za ciekawie na trybunach, nie było dopingu. Ja akurat jestem takim typem zawodnika, że lubię go czuć - powiedziała Włodarczyk. Rezultat Anity w Krakowie to drugi wynik w tym roku na listach światowych, a cztery pierwsze miejsca należą do Włodarczyk. W tym roku podczas "Festiwalu rzutów przez Odrę" osiągnęła już nawet 79,83 m, czyli o 25 centymetrów więcej niż należący do niej rekord świata, ale na razie światowe władze lekkoatletyczne (IAAF) nie uznały tego wyniku (mają na to miesiąc czasu) i nie wiadomo, czy to zrobią. Oznacza to jednak, że Polka będzie faworytką do zdobycia złotego medalu w Pekinie. - Nie lekceważę innych konkurentek. Groźna na pewno będzie Chinka (Zheng Wang) i Niemka Betty Heidler - powiedziała. - Do startu na mistrzostwach świata czekają mnie jeszcze dwa występy, w tym ten na memoriale Janusza Kusocińskiego w Szczecinie (9 sierpnia). Na pewno nie będę ich odpuszczała, bo jak idzie dobrze, to nie należy tego robić - dodała. Włodarczyk do 18 sierpnia będzie trenować we Władysławowie, a potem już czeka ją podróż do Pekinu i start na mistrzostwach świata. Paweł Pieprzyca