Anita Włodarczyk pokazała się z bardzo dobrej strony w lekkoatletycznych mistrzostwach Europy w Rzymie. Utytułowana Polak stoczyła pasjonującą walkę o medal tej imprezy. Przez pewien czas prowadziła nawet w konkursie, ale była też poza podium. Skuteczny atak sprawił, że ostatecznie była druga z wynikiem 72,93 m. To najlepszy rezultat Polki w tym sezonie. Nieśmiertelna Anita Włodarczyk, aż Włosi ucichli. Kapitalny powrót wielkiej mistrzyni Nasza znakomita miotaczka przegrała tylko z Włoszką Sarą Fantini - 74,18 m. Trzecia była Francuzka Rose'a Loga - 72,68 m. Malwina Kopron zajęła siódme miejsce - 69,72 m, a Katarzyna Furmanek była 11. - 67,50 m. Dla Włodarczyk to szósty medal ME i pierwszy srebrny. Masz znakomitą skuteczność. Dla ciebie to szósty medal mistrzostw Europy wywalczony w szóstym starcie. I ten jest pierwszym srebrnym. Anita Włodarczyk: - Tego medalu brakowało mi do kolekcji i taka też była moja pierwsza myśl. "Babcia" zatem wróciła. Po sześciu latach znowu stanęłam na podium mistrzostw Europy. To wszystko zrobiłam 10 czerwca. Dlaczego wspominasz datę? - Bo dwa lata temu 9 czerwca leżałam z rozwalonym mięśniem dwugłowym. Tego dnia doznałam kontuzji, a dzisiaj mam srebrny medal mistrzostw Europy. Po raz kolejny odbiłam się od dna. To jest dla mnie wielka motywacja. Wróciłam i walczę dalej. To był dla ciebie bardzo równy konkurs. - Nie były to jednak rzuty, które by mnie zadowalały. Nie było bowiem końcówki. Brakuje mi dobrego trzeciego i czwartego obrotu. Teraz musimy się skupić nad tym, by do igrzysk w Paryżu to dopracować. Myślę, że to wróci. Przez pewien czas prowadziłaś nawet w konkursie i wróciły wspomnienia. - Też nie spodziewałam się tego, że w pierwszym rzucie uzyskam 71 metrów. Zdarzało mi się to wtedy, jak byłam w superformie. To było dla mnie dużym zaskoczeniem. Po części może niektóre dziewczyny to sparaliżowało. Od drugiego rzutu chciałam już iść na maksa. Walczyłam. Fajnie, że było tasowanie się na pozycjach, bo to dodaje emocji. Mnie to też pobudziło i zmotywowało. Można dorzucić coś do tego przed igrzyskami? - Pamiętajmy, co było przed Tokio, gdzie sięgnęłam po złoto. Tam rzucałam po 72 metry na mityngach. Im bliżej Tokio, tym było lepiej. Mam nadzieję, że tak będzie i teraz. Cieszy się to, że w tym wieku mogę jeszcze rzucać na takim poziomie. Popatrzyłam na listy startowe i najmłodsza zawodniczka była ode mnie młodsza o 22 lata. W 2003 roku nie trenowałam jeszcze nawet rzutu młotem, bo wtedy rzucałam dyskiem. Najważniejsze, że czuję się młodo i mam jeszcze chęci do treningu. To twój przedostatni medal? - Nie wiem. Nic nie obiecuję, bo karierę kończyłam już w 2020 roku. Kontuzje przedłużyły jednak moje sportowe życie. Zobaczymy, co będzie dalej. Wracasz do Kataru na treningi? - Nie. Teraz zostaję w Polsce. Do mistrzostw Polskie będę trenowała w Katowicach. Od 8 lipca tradycyjnie zgrupowanie w Arłamowie. W tym kraju spędzasz wiele miesięcy w roku. Miałaś propozycję otrzymania obywatelstwa? - Nie, ale na pewno bym go nie przyjęła. Rzeczywiście zadomowiłam się w Katarze. Mam tam świetne warunki do treningu. W Rzymie - notował Tomasz Kalemba, Interia Sport