Za Anitą Włodarczyk niesamowity sezon, w którym toczyła zaciekłą walkę z czasem.Rekordzistka świata i gwiazda rzutu młotem robiła wszystko, by zdążyć wystartować na igrzyskach w Tokio i osiągnąć możliwie najwyższą formę.Szczęściu, w postaci przesunięcia olimpiady w Kraju Kwitnącej Wiśni o rok, trzeba było pomóc i Włodarczyk spisała się kapitalnie. Na Stadionie Olimpijskim w Tokio zaprezentowała się wspaniale, zdobywając trzeci z rzędu tytuł mistrzowski na najważniejszej imprezie sportowej świata.Problemy naszej mistrzyni ciągnęły się od 2019 roku. To wtedy zdecydowała się na operację kolana, zrezygnowała ze startu na mistrzostwach świata w Katarze, a później doszedł jeszcze jeden zabieg. Efekt był jednak piorunujący, bo celem nadrzędnym był start we wschodniej Azji. Anita Włodarczyk: Nadszedł wyczekiwany dzień... Już w Tokio Włodarczyk potwierdziła, że nie myśli się zatrzymywać i jeśli zdrowie pozwoli, wytrwa co najmniej do igrzysk w Paryżu, które odbędą się za trzy lata.O tym, że nie ma czasu na zbyt długi wypoczynek, pani Anita poinformowała w mediach społecznościowych. Laba właśnie się skończyła. - Koniec wakacji. Nadszedł wyczekiwany dzień, kiedy to zaczynam pierwsze zgrupowanie w Doha po wakacyjnej przerwie. Do dobrze wrócić do miejsca, w którym czuję się jak w domu, do Aspire Academy. Nic nie motywuje tak jak nowe cele - zapowiedziała 36-latka. Art