Anita Włodarczyk w Chorzowie zajęła dopiero czwarte miejsce. W swojej najlepszej próbie rzuciła 70,67 m. To dla niej najlepszy wynik w sezonie, który rozpoczęła słabo. Polska gwiazda przegrała z dwoma Amerykankami i Kanadyjką. W zawodach triumfowała Camryn Rogers - 77,34 m. Druga była Janee Kassanavoid - 75,34 m, a trzecia Annette Echikunwoke - 71,13 m. Te dwie ostatnie czekały cierpliwie, by po zawodach zrobić sobie zdjęcie z rekordzistką świata. Anita Włodarczyk w czasie zawodów założyła się z sędzią Jak się okazuje, w czasie tych zawodów Włodarczyk przegrała zakład z... sędzią. - To była dla mnie forma mobilizacji. Założyłam się zatem z jednym z sędziów, że jak nie rzucę 72 metrów, to pójdziemy na piwo. I przegrałam. Muszę teraz dotrzymać słowa. Jak spotkamy się kolejnym razem, to będę musiała zrealizować ten zakład - śmiała się Włodarczyk. Zapytana o wynik, jaki uzyskała w zawodach, odparła: - Najważniejsze jest to, że zrobiłam najlepszy wynik w sezonie. Do tego cieszy mnie regularność rzutów w porównaniu do fatalnych dla mnie poprzednich startów. Dlatego tym bardziej zależało mi, by jak najlepiej zaprezentować się na Stadionie Śląskim. Brakowało mi startów w Polsce. Mimo czwartego miejsca wychodzę ze stadionu z uśmiechem. Włodarczyk przyznała, że brakuje jej jeszcze trochę siły i techniki, ale nad tym cały czas pracuje. Dla niej najważniejszym występem w sezonie będą sierpniowe mistrzostwa świata w Budapeszcie, ale - jak mówiła - to będzie tylko przystanek w drodze do igrzysk w Paryżu. - Jestem nakręcona na ten start olimpijski. Mam kilka marzeń związanych z igrzyskami - przyznała. Dla Włodarczyk to był już 16. start w Memoriale Janusza Kusocińskiego w karierze. Z Chorzowa - Tomasz Kalemba, Interia Sport