Anita Włodarczyk rozpoczęła sezon z impetem. Podczas zawodów w Nairobi w Kenii uzyskała aż 78,06 metra. Jak na maj, to wynik imponujący! Wynik, który daje medale na wielu imprezach klasy światowej. - Ten wynik był dla nas zaskoczeniem. Chciałam rzucić w granicach 75 metrów, na tyle oceniałam swoje możliwości po treningach. Rzuciłam więcej, gdyż doprowadzili do tego... ludzie. Świetna atmosfera na zawodach i kibice w Kenii. Stworzyli kapitalną otoczkę, a ja kocham kibiców i ich doping - wyjaśnia ten fenomen polska młociarka i trzykrotna mistrzyni olimpijska. Zawody w Afryce były sporym zaskoczeniem. - Okazało się, że Kenijczycy bardzo lubią sporty techniczne i przyciągają one na stadion bardzo wielu fanów. Wiele osób robiło sobie ze mną zdjęcia, brało ode mnie numer telefonu, by napisać na Whatsappie, a ja nie mam z tym problemu. Nie wiedziałam, że mam tylu fanów w Kenii - opowiada Polka. - Dołączyły do nas dziewczyny z Kenii, które rzucają młotem. Trzy młociarki się pojawiły. Co prawda, rzucały po czterdzieści kilka metrów, ale rzucały. CZYTAJ TAKŻE: Anita Włodarczyk uwierzyła w siebie po ostatnim sezonie Anita Włodarczyk mówi też, że pomaga jej konkurencja - są nią rzucające znakomicie Amerykanki, z których DeAnna Price przekroczyła rok temu granicę 80 metrów. - Weszłam do koła, rzuciłam 72,80 m. Weszła Amerykanka i przerzuciła mnie na 75 metrów. Odpowiedziałam 78,06 m. To była dla mnie nowa sytuacja, że mam mocną konkurencję i ktoś mnie przerzuca. Owszem, po kontuzji przegrywałam mistrzostwa Polski, no ale wtedy koncentrowałam się na igrzyskach w Tokio, więc uznawałam to za sytuację zrozumiała. Teraz nagle ktoś mnie przerzuca, a ostatni raz taką sytuację miałam z osiem lat temu. - Przypomniały mi się z miejsca czasy, w których rywalizowałam z Betty Heidler czy Tatianą Łysenko, potem zdyskwalifikowaną za doping. Gdy jest rywalizacja, organizm może więcej. Poczułam w Kenii przypływy energii. - Cieszy mnie to, że mistrzostwa świata będą w USA i Amerykanki czeka rzucanie u siebie. Lubię takie wyzwania - dodaje Anita Włodarczyk. - Na ziemi azjatyckiej pobiłam Chinki, w Europie pokonałam europejskie młociarki, czas na Amerykę! Anita Włodarczyk zaatakuje rekord świata? Czy jest możliwe, by Polka pobiła swój rekord świata 82,98 m i dojść do rezultatów powyżej 83 metrów? - Gdybym miała porównać z zeszłym sezonem, to teraz jestem dużo silniejsza. Oddałam znacznie więcej rzutów niż wtedy, po kontuzji. Wiem, ile pracy wykonałam, by rzucić 78 metrów. Teraz było znacznie ciężej na treningach i są już efekty. Na razie marzy mi się, by przekroczyć 80 metrów, ale jeśli będzie forma i będą kibice, trafię na super konkurs, wszystko jest możliwe - uważa. Teraz Anita Włodarczyk wyjechała na zgrupowanie do Arłamowa, by tam się zamknąć i odciąć całkowicie. Będzie szykowała formę na kolejne starty, w tym na sierpniowy Memoriał Ireny Szewińskiej i Memoriał Janusza Kusocińskiego.