Anita Włodarczyk już jakiś czas temu przeszła do historii polskiego i światowego sportu. Po zdobyciu trzeciego olimpijskiego złota dołączyła do grona najwybitniejszych sportowców Polski i świata. Została trzecią w historii naszego kraju osobą, która wywalczyła trzy złote medale igrzysk. Wcześniej ta sztuka udała się tylko Irenie Szewińskiej, więcej, cztery złote medale igrzysk ma na koncie tylko Robert Korzeniowski. Trzy złote olimpijskie krążki Włodarczyk wywalczyła na trzech z rzędu igrzyskach. Polka ze wzruszeniem wspomina nie tylko wywalczenie złotego medalu w Tokio ale też 8 sierpnia, dzień powrotu do kraju po igrzyskach, w dniu swoich 36. urodzin. - Pięknie się to wszystko złożyło. Takiej sytuacji jeszcze nigdy nie miałam. Moje urodziny zaczęliśmy świętować jeszcze na lotnisku w Tokio. Na pokładzie samolotu czekały na mnie wspaniałe niespodzianki ze strony Polskich Linii Lotniczych LOT. Załoga dostarczyła mi wielu wspaniałych wrażeń, miałam nawet możliwość zwrócenia się przez chwilę przez radio w samolocie do osób, które z nami leciały. W Warszawie na lotnisku czekał na mnie salut wodny. Tego się naprawdę nie spodziewałam, to było coś niesamowitego - mówi nam Anita Włodarczyk. Młociarka przeszła w ostatnich dwóch latach niezwykle trudną drogę, aby wywalczyć złoty medal w Tokio. Z powodu kontuzji kolana odniesionej w 2019 roku nie trenowała przez prawie 600 dni. Po operacji musiała się uczyć chodzić niemal od nowa. Zabieg się udał, ale rehabilitacja była niezwykle mozolna. Aby stanąć na podium podczas igrzysk potrzebna była ogromna determinacja i wola walki oraz przezwyciężanie własnych słabości. - Kosztowało mnie to wszystko bardzo dużo. Jednak piękne jest to, że ja cały czas wierzyłam, że będzie dobrze. O tym co przeszłam w ostatnim czasie wiedzą tylko moi rodzice, rodzina i najbliżsi. Bardzo mnie wspierali i jesteśmy wszyscy przeszczęśliwi, że razem przeszliśmy tak trudną drogę. Było jednak warto się poświęcić i warto było zrezygnować z mistrzostw świata w Dausze - dodaje. - W tym miejscu chciałabym złożyć ogromne podziękowania dla mojego całego sztabu medycznego i doktora Roberta Śmigielskiego. Zoperował mi tak kolano, że to jest coś niebywałego. Sam mi powiedział, że sztuką nie jest przeprowadzić operację, ale że sztuką jest dobrze przeprowadzić rehabilitację. Dwie operacje jakie przeszłam były naprawdę bardzo poważne. Tym bardziej, że odbyły się na kolanie na którym wykonuję obroty i które jest najbardziej narażone na dużo przeciążeń. To wszystko, co wykonał sztab medyczny przyczyniło się do tego, że jeszcze nie będę kończyła sportowej kariery - przyznaje. "Stworzyliśmy superteam" We wrześniu ubiegłego roku Anita Włodarczyk rozpoczęła współpracę z nowym trenerem, Ivicą Jakeliciem. Przez kilka wcześniejszych miesięcy, przechodząc rehabilitację pozostawała bez szkoleniowca po tym jak rozstała się z trenerem Krzysztofem Kaliszewskim. O współpracy z chorwackim szkoleniowcem mówi w samych superlatywach. - Jeżeli w ciągu dziewięciu miesięcy od rozpoczęcia współpracy wróciłam na szczyt, to chyba nie trzeba nawet za wiele mówić. Trener wniósł do naszej grupy naprawdę dużo pozytywnych rzeczy. Wniósł także dużo radości i żartów, co też jest fajne. Stworzyliśmy superteam i mam nadzieję, że podobnie będzie w najbliższych latach - mówi urodzona w Rawiczu lekkoatletka. "Zamierzam wystąpić na igrzyskach w Paryżu w 2024 roku" Anita Włodarczyk stanowi o sile polskiego młotu od kilkunastu lat, ale nie tylko ona w tej dyscyplinie sportu dostarcza polskim kibicom wielu radości i wzruszeń. Z igrzysk w Tokio polscy młociarze przywieźli aż cztery medale. Złoto wywalczył także Wojciech Nowicki, brąz Malwina Kopron i Paweł Fajdek. - To na pewno wielka sprawa. W czym tkwi siła polskiego młotu? Jesteśmy już doświadczoną grupą. Teraz tylko trzeba kontynuować tę passę. Jest wielu zdolnych młodych zawodników, którzy mogą pójść w nasze ślady. Mamy nadzieję, że swoimi osiągnięciami zmotywujemy ich i zarazimy do ciężkiej pracy, aby za kilka lat byli w tym miejscu w jakim ja jestem dzisiaj - twierdzi. Anita Włodarczyk niezwykle bogatą w sukcesy karierę zakończy najprawdopodobniej po igrzyskach w Paryżu w 2024 roku. - Chciałabym w nich wystąpić. Zadecyduje o tym prawdopodobnie tylko to czy będę zdrowa, mam nadzieję, że będzie mi to dane. W tym roku zakończyłam już starty. Przyszłoroczne mistrzostwa świata w lekkiej atletyce odbędą się miesiąc wcześniej niż planowano, dlatego razem z trenerem jeszcze przed igrzyskami uzgodniliśmy, że w tym roku po zawodach w Tokio kończymy starty. Przygotowania do nowego sezonu będziemy musieli rozpocząć miesiąc wcześniej - zakończyła Anita Włodarczyk. Z Anitą Włodarczyk rozmawiał Zbigniew Czyż