Anita Włodarczyk jest niepokonana na igrzyskach olimpijskich od 2012 roku. Polka to aktualna rekordzistka świata, która jednak nie dość, że ma już blisko 39 lat, to do tego w ostatnich latach zmagała się z kontuzjami. To jednak nie przeszkodziło sięgnąć, dość niepodziewanie, po złoty medal igrzysk w Tokio. Niedawno w Rzymie zdobyła pierwszy medal mistrzowskiej imprezy od czasu triumfu w Japonii. Została bowiem wicemistrzynią Europy. 81,87 m w konkursie z Fajdkiem i Nowickim. Mistrz wrócił na własnych zasadach Anita Włodarczyk nie odpuszcza. Rywalki nadal muszą się z nią liczyć To tylko pokazuje, że Włodarczyk nigdy nie można skreślać. W igrzyskach w Paryżu raczej nie powinniśmy się spodziewać takiej wpadki, jak rok temu w Budapeszcie, kiedy nasza mistrzyni nie przebrnęła eliminacji. Choć Włodarczyk ma dopiero 18. wynik na światowych listach w tym roku, to jednak rywalki będą się musiały z nią liczyć. - Teraz najważniejszy czas. Koncentruję się już tylko na przygotowaniach do igrzysk. Ostatnie szlify będę robiła w Arłamowie - przyznała Włodarczyk, która w bieszczadzkiej głuszy przebywa już od 3 lipca. Włodarczyk przyznała, że na pewno przed igrzyskami musi się skupić na pracy nad szybkością. Nie będzie już zatem korzystała z cięższych młotów, a raczej skupi się na pracy z młotem startowym albo tym lżejszym, trzykilogramowym. Czwarte olimpijskie złoto? "Chodzi mi głowie" - Wiemy, co jest do poprawy i teraz będziemy się na tym właśnie koncentrować. W amerykańskich trialsach odpadły dwie groźne rywalki. To jest może trochę zapłata za to, co mnie spotkało w 2022 roku. Wtedy rzucałam po 78 metrów, a jednak nie mogłam pojechać na mistrzostwa świata do Eugene ze względu na kontuzję. Ktoś chyba zatem czuwał tam na górze. Są jednak jeszcze inne dziewczyny, które również rzucają na wysokim poziomie. Nie ukrywam, że siedzi mi w głowie ten czwarty złoty medal olimpijski. Ciągle siedzi mi w głowie ten występ w igrzyskach w Tokio, kiedy potrafiłam się zmobilizować i wygrałam. Teraz po medal sięgnęłam w Rzymie. Po prostu potrzebuję dużego stadionu i atmosfery wielkiego sportowego święta. Wtedy wstępują we mnie dodatkowe siły - przyznała Włodarczyk. Polska gwiazda do Arłamowa zabrała ze sobą zapas książek. W pierwszej kolejności, jak przyznała, przeczyta w końcu biografię Włodzimierza Szaranowicza, bo jeszcze nie miała okazji. Przed igrzyskami Włodarczyk obejrzy kilka rzutów z wygranych zawodów w wielkich imprezach, bo jak powiedziała, to zawsze ją motywuje. A potem już tylko Paryż...