Przejście Patryka Dobka z dystansu 400 m przez płotki na płaskie 800 metrów było zimą 2021 roku wielką niespodzianką. A to, że po jednym okresie przygotowawczym był w stanie sięgnąć po halowe mistrzostwo Europy na tym dłuższym dystansie, a niedługo później po brązowy medal olimpijski - już sensacją. Wydawało się, że Dobek pójdzie w ślady wielkich mistrzów: Marcina Lewandowskiego i Adama Kszczota. Zaczął mieć jednak problemy, rozstał się z trenerem Zbigniewem Królem, wiele stracił. Ostatnie występy zaliczył zimą zeszłego roku, w halowych mistrzostwach kraju w Toruniu był drugi, za Mateuszem Borkowskim. Dwie medalowe szanse Patryka Dobka. Żadnej nie udało się wykorzystać I później zniknął z hal i stadionów, wrócił dopiero pod koniec stycznia tego roku, ale do wczoraj nie biegał dystansu 800 m. Bieg eliminacyjny wygrał, dziś w finale był kandydatem do medalu, ale nie tym głównym. A przecież w Toruniu walczył też na 400 metrów, w sobotę zabrakło mu sześciu setnych, by znaleźć się w wielkim finale. Faworytami wydawali się być bowiem: broniący złota Mateusz Borkowski oraz Patryk Sieradzki, który jest przecież "zającem" w wielu najważniejszych mityngach. Najmocniej zaczął 21-letni Jakub Chmierz z OŚ AZS Poznań, ale już po dwóch okrążeniach zaczął tracić siły, zapłacił cenę za swoją wcześniejszą decyzję. Dobek biegł siódmy, przedostatni, za późno zaczął przesuwać się do przodu. Choć on przecież zawsze dysponował kapitalnym finiszem, tym razem nie był jeszcze w stanie go pokazać. Mateusz Borkowski błyszczy. Nigdy tak szybko nie biegano w mistrzostwach Polski w hali Na pierwsze miejsce wysunął się za to Borkowski, który tak znakomicie w sierpniu zeszłego roku biegł w Budapeszcie podczas mistrzostw świata. Miał wtedy ogromnego pecha, mimo znakomitego czasu 1:44.30 zabrakło mu tak niewiele, by być w ośmioosobowym finale. Próbował go atakować Sieradzki, ale nie był w stanie zbliżyć się na ostatnich 100 metrach. Mimo, że czas 1:47.20 oznaczał jego rekord życiowy w hali. Broniący złota Borkowski był o blisko pół sekundy lepszy (1:46.78), to też jego najlepszy wynik w tym roku. Choć o prawie sekundę gorszy od tego sprzed trzech lat, z mistrzostw Europy w Toruniu. Brąz zaś wywalczył zaledwie 19-letni Bartosz Kitliński z AZS UMCS Lublin - też pobił rekord życiowy (1:48.02), a pokonał przy tym nie tylko piątego Dobka, ale i czwartego Kacpra Lewalskiego.