W trakcie ostatnich lekkoatletycznych mistrzostw Europy, które tym razem odbyły się w stolicy Bawarii, Monachium, reprezentacja Polski zdobyła 14 medali. Jeden z nich zgarnęła Adrianna Sułek, która w rywalizacji siedmioboistek zajęła wyśmienite, drugie miejsce. To samo w sobie jest budzącym podziw wyczynem, ale warto zwrócić uwagę na okoliczności, w których sportsmenka sięgnęła po srebrny krążek. 23-latka brała bowiem udział w rywalizacji mierząc się jednocześnie z uciążliwą kontuzją mięśnia dwugłowego. Mimo to w niektórych konkurencjach zdołała nawet pobić swoje życiowe rekordy, ale wciąż przyznaje, że jeszcze nie zdążyła się w pełni wyleczyć z urazu nogi. Adrianna Sułek: Ta kontuzja to moja głupota. Podważyłam decyzję trenera Sułek była również ostatnio gościem "Kanału Sportowego" w programie "Hejt Park". Podczas rozmowy z dziennikarzem Tomaszem Smokowskim lekkoatletyka stwierdziła, że nabawienie się kontuzji "było jej głupotą", ponieważ wcześniej poprosiła o zmianę planu treningowego, co przyczyniło się do późniejszych niedogodności: "To jest kolejny raz, kiedy podważam decyzję trenera. Żałuję tego" - podkreśliła siedmioboistka. Adrianna Sułek myśli już o IO 2024. Cel jest jasny Jednocześnie Adrianna Sułek myśli już o kolejnych występach - w tym przede wszystkim o starcie w najbliższych letnich igrzyskach olimpijskich, które odbędą się w Paryżu w roku 2024. Polka podczas "Hejt Parku" wyraziła jasną deklarację w kwestii tej imprezy. "Interesuje mnie tylko złoty medal i zbliżenie się do granicy siedmiu tysięcy punktów bądź jej przekroczenie" - orzekła. To bez wątpienia ambitny plan - nic więc tylko życzyć naszej reprezentantce zdrowia do jego realizacji. Zobacz także: Bolt zdecydował się na odważny krok. To początek wielkiego biznesu?