Poznań po piąty będzie gościć uczestników zawodów, których przesłaniem jest: "Biegamy dla tych, którzy biec nie mogą". Całkowity dochód przeznaczony jest na rozwój badań nad uszkodzonym rdzeniem kręgowym. Te środki z roku na rok są coraz większe, bowiem rośnie popularność imprezy. W premierowej edycji w 2014 roku było ich nieco ponad tysiąc, teraz na starcie stanie osiem tysięcy biegaczy, a chętnych było znacznie więcej. - W poprzedniej edycji limit wynosił sześć tysięcy, w tym roku podnieśliśmy go do ośmiu. Dwa tygodnie przed biegiem musieliśmy zamknąć listy startowe - powiedziała Izabela Wajde z biura prasowego organizatora imprezy. Ze względu na coraz większe zainteresowanie imprezą organizatorzy musieli zmienić lokalizację startu. Tereny rekreacyjne nad Jeziorem Maltańskim okazały się za małe i zawodnicy rozpoczną bieg na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Tam też zostanie zlokalizowane miasteczko startowe. Wyjątkowość Wings for Life World Run polega na tym, że jest to rywalizacja bez klasycznej linii mety. Finiszem dla uczestników jest samochód, który wyruszy ze startu pół godziny za zawodnikami. Kierowcą, podobnie jak rok temu, będzie Małysz, który towarzyszy zawodom od pierwszej edycji. Każda osoba, która została dogoniona przez auto, musi zejść z trasy, a wynikiem jest dla niej liczba zaliczonych kilometrów. Były znakomity skoczek narciarski cztery lata temu wziął udział w imprezie i przebiegł ok. 19 kilometrów. W kolejnej edycji stanął w miejscu, gdzie zakończył rywalizację i przybijał "piątki" uczestnikom. Od 2016 roku samochodem "eliminuje" biegaczy na trasie. - Samo wyprzedzanie uczestników jest nawet trochę przykre dla mnie, bo muszą zejść z trasy. Krzyczą do mnie: "Adam, czemu tak szybko?" No, ale na tym polega zabawa. Niektórzy jeszcze przyspieszają, próbują uciekać - dzielił się swoimi wrażeniami Małysz w ubiegłym roku. Wings for Life World Run to impreza o charakterze międzynarodowym, a stolica Wielkopolski jest jedną z 13 lokalizacji na całym świecie. Zawodnicy będą rywalizować m.in. w Monachium, Zadarze, Wiedniu, Rio de Janeiro, Melbourne, Pretorii czy amerykańskim Sunrise. Wszyscy uczestnicy zaczynają bieg w tym samym czasie. W Poznaniu będzie to godz. 13, a w innych częściach świata zawodnicy ruszą na trasę jeszcze przed świtem lub późnym wieczorem. - Wiele miast na całym świecie dołączyło do projektu na innych zasadach. Biegacze wezmą udział w zawodach wyposażeni w specjalne aplikacje na urządzenia mobilne. Aby być pełnoprawnym uczestnikiem, należy uiścić 15 euro opłaty, która również jest datkiem na badania - tłumaczyła Wajde. Ciekawe są również nagrody. Zwycięzcy krajowych biegów mogą wybrać dowolną lokalizację w przyszłym roku i wystartować tam na koszt organizatora. Polacy w tych zawodach ostatnio odgrywają pierwszoplanowe role. Przed rokiem najlepszy wynik w świecie wśród kobiet uzyskała Dominika Stelmach, która w chilijskim Santiago pokonała dystans 68,21 km. Wcześniej triumfowała w Melbourne. Natomiast w rywalizacji mężczyzn drugi w klasyfikacji generalnej był Bartosz Olszewski z Warszawy - 88,06 km, który wygrał w Mediolanie. Stelmach w tej edycji wystartuje w RPA, a Olszewski - w Rio de Janeiro. Podczas czterech edycji udział w Wings for Life World Run wzięło 435 000 osób reprezentujących 193 narodowości z siedmiu kontynentów. Wspólnymi siłami na rzecz fundacji zebrano 20,6 mln euro, a uczestnicy pokonali łączny dystans 4,2 mln kilometrów.