Co? Gdzie? Kiedy? Bądź na bieżąco i sprawdź Sportowy Kalendarz! Rio do Janeiro to będzie drugi olimpijski występ Kszczota. Cztery lata temu w Londynie nie dotarł do finału. - Tamte igrzyska nie poszły całkiem po mojej myśli, ale to był bardzo pozytywny moment mojej kariery, ponieważ dał mi kopa do dalszego działania. Sport - zwłaszcza indywidualny - jest bardzo wymierny i Londyn pokazał mi, jak bardzo dużo mam do zrobienia i że nie zawsze jest kolorowo. To zaowocowało m.in. na mistrzostwach Europy i świata w 2014 oraz 2015 roku, czyli złoto w Zurychu i srebro w Pekinie. W Rio również interesować mnie będzie tylko walka o medal - zapewnił. Pokreślił, że bardzo cieszy go dobre zdrowie. - O które bardzo dba Michał Robakowski. Udało się też - odpukać - uniknąć kontuzji, stąd moje i trenera Zbigniewa Króla duże oczekiwania na bardzo dobry występ na igrzyskach - dodał. Zapytany, jak ocenia swoją dyspozycję, odparł, że m.in. znacznie poprawił ogólną wytrzymałość. - I to o dobre sekundy! Przykładowo drugi zakres intensywności, szczególnie ważny dla osiągnięcia odpowiedniej stabilności organizmu podczas biegu, poprawiłem rok do roku aż o sześć sekund - podkreślił lekkoatleta. Drugi zakres stanowi również bazę przed włączeniem w trening kolejnych intensywności potrzebnych do osiągnięcia najwyższej formy przed zawodami. Pierwszym sprawdzianem będzie start w mityngu Diamentowej Ligi 22 maja w Rabacie. - Nie robię rekordów życiowych w pierwszym starcie, ale na pewno określi on dalszy kierunek szkolenia, bo uważam, że trening to jest żywa materia - wiele rzeczy pojawia się na bieżąco i trzeba je szybko poprawić, a nawet wręcz zmienić - tłumaczył podczas zgrupowania w Zakopanem. A co z odpoczynkiem i regeneracją organizmu? - To na pewno nie będą jakieś całkowicie wolne dni, ale takie dozowanie treningu i wypoczynku, żeby maksymalnie dobrze zrealizować plan szkolenia. W moim przypadku najlepiej sprawdza się dużo leżenia, a dla oderwania myśli od pracy kino, kawiarnia i spacer, oczywiście z żoną - dodał z uśmiechem. Stres bywa wrogiem sukcesu. Jak sobie z nim radzi? - Oczywiście, że w głowie wiele się dzieje, ale moim zdaniem stres musi być. Towarzyszy każdemu startowi i jeżeli go nie ma - a sam tego doświadczyłem - to biegnie się na "pół gwizdka". To jest kluczowe - denerwować się, ale jednocześnie nie dać ponieść tym emocjom - zaznaczył. Na zakończenie członek Grupy Sportowej Orlen przypomniał, że w tym i przyszłym roku świętuje dwa małe jubileusze, które skłaniają go do refleksji m.in. nad tym, ile w sporcie osiągnął. - 10 lat jestem w łódzkim RKS, a w 2017 roku minie tyle samo lat od mojego pierwszego startu na zawodach międzynarodowych, kiedy zdobyłem brązowy medal mistrzostw Europy juniorów w Hengelo. Wiele od tamtego czasu się zmieniło - Kszczot wtedy i dziś to zupełnie inny biegacz i zupełnie inne doświadczenie. Po prostu - inny człowiek - podsumował.