Zbigniew Czyż, Interia: Bardzo zaskoczyłeś kibiców decyzją o zakończeniu kariery. Co miało na to wpływ? Adam Kszczot: Gdzieś w tyle głowy od pewnego czasu miałem takie zdanie, że dzieci są małe tylko raz i cały czas to powtarzam, sobie i w rozmowach z żoną Renatą. Dzieci są dla mnie najważniejsze. Kolejnym powodem są pogarszające się relacje z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki. To ułatwiło mi jeszcze bardziej zwrócenie wzroku w stronę rodziny. Decyzja o zakończeniu kariery długo w Tobie dojrzewała? - Inkubowała się bardzo długo. Nie chodzi nawet o to, że nie wystartowałem na igrzyskach w Tokio, chodzi bardziej o prozę życia, która stała się coraz trudniejsza dla mnie i dla mojej rodziny. Moja dalsza kariera wiązałaby się z długą rozłąką z dziećmi i żoną, to przestało już być komfortowe. Czy coś się wypaliło w Tobie od strony mentalnej? - Nie. W dalszym ciągu, gdy stoję na linii startu, jestem tak samo zestresowany jak wtedy, gdy byłem juniorem. Mentalnie nic się nie wypaliło. Wręcz przeciwnie, chęci do osiągania sukcesów w sporcie ciągnie są we mnie żywe. Trzeba jednak balansować między życiem sportowca, a życiem codziennym. Ten balans zdecydowanie przechyla się w stronę rodziny. Nie stać mnie, aby zabrać rodzinę na 250 dni wakacji, a siebie na 250 dni pracy po całym świecie. Zmieniłem ostatnio grupę treningową na klub, w którym są Marcin Lewandowski, Angelika Cichocka, trener Piotr Rostkowski. Nasze potrzebny są trochę inne. Reasumując, dużo rzeczy w ostatnim czasie się zmieniło. Dzieci dorastają bardzo szybko, także Covid zmienił bardzo dużo na rynku lekkoatletycznym i w ogóle sportowym. Jest znacznie gorzej niż przed pandemią?- Tak, wiele wydarzeń lekkoatletycznych zostało okrojonych. Wycofała się część sponsorów. To wszystko dało mi obraz, że decyzja o zakończeniu kariery jest słuszna. Dlaczego pogorszyły się Twoje stosunki z PZLA, co konkretnie się zmieniło w waszych relacjach?- Mamy w pewien sposób ograniczone szkolenie w tym momencie. Odmówiono nam zgrupowania na pięć dni w Spale, za przyczynę podano brak środków. Pomijam fakt, że takie zgrupowanie powinno być znacznie dłuższe, trwać około 21-25 dni. Pojawiły się między czasie także inne trudności, ale nie chcę rozdrapywać tej sytuacji. Nie kryję jednak, że stosunki z PZLA ułatwiły mi podjęcie decyzji o zakończeniu kariery. Adam Kszczot kończy karierę. "Jestem zabezpieczony do końca marca" Starałeś się w ostatnim czasie o przyznanie stypendium od PZLA?- Po doświadczeniu jakie miał Marcin Lewandowski, postanowiłem złożyć taki wniosek bezpośrednio do ministerstwa Sportu i Turystyki z prośbą o stypendium do końca marca, czyli do czasu, gdy będę jeszcze startował. Chciałem być uczciwy w tej sytuacji i poinformowałem o swoich planach. Minister Kamil Bortniczuk przyznał mi stypendium bez żadnej zwłoki, chcę za tę decyzję podziękować. Do końca marca jestem zabezpieczony.Czujesz się sportowcem spełnionym? - Tak, zdecydowanie. Życzę każdemu wykorzystania tylu fantastycznych okazji, które mi były dane w trakcie całej kariery. Kochałem to, co robiłem do tej pory i jeszcze robię, bo przede mną Halowe Mistrzostwa Świata oraz kilka startów. Po sezonie halowym nie będę już brał udziału w zawodach. Chciałbym w tym miejscu powiedzieć, że jestem wdzięczny za to, co w sporcie osiągnąłem. Naprawdę czuję się fantastycznie ze sobą i z karierą, którą miałem. Adam Kszczot: Moje plany są piękne Jakie masz plany na najbliższą przyszłość, jak zmieni się życie Adama Kszczota?- Moje plany są dobre, wręcz piękne, chciałoby się powiedzieć. Mam kilka obszarów, które będą mi towarzyszyć w najbliższym czasie. Będę w dalszym ciągu współpracował z rodzinną firmą elektroenergetyczną APER Solutions. Będę także współpracował z firmą AirZone, która zajmuje się technologią hipoksji. Do tego projektu zostałem zaproszony przez Roberta Leszczyńskiego. Projekt jest mi bliski, bo tak naprawdę większość medali zdobyłem dzięki hipoksji kontrolowanej, która w sporcie jest tak samo ważna jak góry. Dzięki temu mogłem znacznie więcej czasu spędzić z rodziną. Kiedy dzieci były naprawdę małe, mogłem być w tych chwilach blisko nich, a to mnie z kolei napędzało do działania. Technologia hipoksyjna w dalszym ciągu potrzebuje rozwinięcia skrzydeł. Nie każdy wie, jak się ustosunkować do tego zjawiska. Naszą misją będzie "ewangelizacja" i zachęcenie jak największej liczby Polaków do korzystania z niej. Poza oczywistymi walorami sportowymi, badania naukowe wykazują wiele zbawiennych cech prozdrowotnych dla osób z wieloma schorzeniami cywilizacyjnymi, takimi jak cukrzyca typu II, otyłość, schorzenia sercowe czy krążeniowo oddechowe.- Będę się także pokazywał na łamach największego biegowego serwisu tj. bieganie.pl. Będę się tam dzielił swoim doświadczeniem. Planuję też wydanie w ostatnim kwartale tego roku książki w formie wywiadu, okraszonego najważniejszymi punktami i wydarzeniami z mojego życia. Mam nadzieję, że wskażę pewne drogowskazy dla młodszych i starszych ludzi, którzy szukają swojej pasji.Co najbardziej zapamiętasz z bogatej w sukcesy kariery?- Zapamiętam ją całą, bo cała jest warta zapamiętania. Były w niej na pewno momenty i punkty zwrotne, które dały mi wiele do myślenia. Całą karierę, bagaż doświadczeń zamieniłbym tylko na jedno, na zdrowie rodziny. Rozmawiał Zbigniew Czyż