Lista sukcesów Anity Włodarczyk jest naprawdę imponująca. Ma na koncie trzy złote medale olimpijskie (Londyn 2012, Rio de Janeiro 2016, Tokio 2020), cztery tytuły mistrzyni świata (2009, 2013, 2015, 2017) oraz wiele rekordów globu, Europy i Polski w rzucie młotem. W lipcu bieżącego roku, po pięciu latach, wygrała konkurs rzutu młotem w lekkoatletycznych mistrzostwach Polski, z wynikiem 70,91 m. "Na tym etapie kariery jestem nieco słabsza i zrównuję się nieco z rywalkami na krajowym podwórku. To dla nich okazja bić mistrza, ale tanio skóry nie sprzedam. Dla mnie najważniejsze, że jestem zdrowa" - mówiła Interii Sport mistrzyni. Teraz okazuje się, że w pogłoskach o tym, że jest zdeterminowana i głodna następnych sukcesów, nie ma przesady. Potwierdza to sama zainteresowana w Podcaście Olimpijskim Interii. Już na początku rozmowy składa ważną deklarację. Dramat Anity Włodarczyk, szczęście jej koleżanki. Te kilka centymetrów... Anita Włodarczyk nie poddaje się. Z igrzysk olimpijskich w Paryżu chce przywieźć złoto Aleksandra Szutenberg zapytała wprost, czy to prawda, że Anicie Włodarczyk - mimo tylu sukcesów - "wciąż się chce". Odpowiedź? "Tak, to prawda. Nadal mam wielką motywację do treningów. Tym bardziej, że już na horyzoncie igrzyska olimpijskie w Paryżu. Za kilka dni ruszam z przygotowaniami" - oświadcza lekkoatletka. I nie kryje, że ma ochotę na następne złoto. Teraz, podobnie jak przed IO w Tokio, też wraca do gry po kontuzji. Liczy, że finał będzie taki sam i wróci do Polski z krążkiem z najcenniejszego kruszcu. "Mam nadzieję, że Paryż również będzie dla mnie szczęśliwy" - rzuca. Do wspomnianego urazu doszło w niecodziennych okolicznościach. Po pogoni za złodziejem lekkoatletka całkiem zerwała mięsień dwugłowy. "Wiele kontuzji odnosiłam w dziwnych okolicznościach, przypomnę tu kontuzję z 2009 roku, kiedy to skakałam z radości i skręciłam staw skokowy. I ponad rok temu, gdy goniłam złodzieja. Na szczęście już wszystko za mną" - uspokaja Włodarczyk. Anita Włodarczyk odzyskała upragnione złoto. Czekała na to pięć lat To dopiero byłaby sensacja. Anita Włodarczyk w MMA? Jasna deklaracja W Podcaście Olimpijskim Interii Anita Włodarczyk oficjalnie potwierdza też, że... kuszono ją ofertą walki w MMA. "Już dostałam propozycję. Właśnie kilka tygodni po tamtej sytuacji [chodzi o sytuację z pogonią za złodziejem - przyp. red.]. Bo jeżeli potrafię bić się z mężczyzną, na pewno byłoby to widowiskowe. Myślę też, że jak ktoś wtedy widział całą sytuacją, że ja kogoś gonię, a potem go biję, to nie wiedział, co się dzieje" - przyznaje mistrzyni z rozbrajającą szczerością. Zaznacza, że po karierze zdecydowanie bliżej byłoby jej do "Tańca z gwiazdami". "Może nie wyglądam na osobę, która lubi tańczyć, ale lubię taniec. Miałam też zajęcia z tańca na AWF-ie, więc coś tam pamiętam. Mam poczucie rytmu, mimo że moja masa mięśniowa jest zdecydowanie większa, to naprawdę lubię taniec. Na imprezach okolicznościowych są różne historie, kiedy to grono osób już jest podchmielonych. Ja wtedy często robię fajną, małą zabawę. Zapraszam osoby, chwytam je pod łokieć i się kręcę, kręcę" - wyznaje sportsmenka i dodaje, że potrafi długo tak wytrzymać dzięki dobrze wytrenowanemu błędnikowi. "Nie było jeszcze żadnej osoby, która potrafiła ze mną wygrać. Ale to tak bardziej na wesoło, jest wtedy naprawdę świetna zabawa. Wiadomo, charakter mężczyzn jest taki, żeby pokazać, że jest się mocnym, wytrzymałym. Jednak na taką osobę jeszcze nie trafiłam" - z humorem podsumowuje temat. Znakomity konkurs Anity Włodarczyk. Polska mistrzyni ma upragnione minimum