- Maratoński dystans zostawiam sobie na deser, na okrągłe urodziny. Czterdzieste świętowałem w 2008 roku w Poznaniu, a czterdzieste piąte w tym roku w Paryżu, gdzie uzyskałem czas 2:47.16. W miejscu nie stoję, lat przybywa, więc moim nowym wyzwaniem jest tak szybko biegać, jak szybko chodziłem - powiedział PAP zdobywca czterech złotych medali igrzysk - Atlanta 1996 (50 km), Sydney 2000 (20 i 50 km), Ateny 2004 (50 km). Korzeniowski pokonywał u szczytu kariery dystans 20 km ze średnią 3.53 na kilometr, a 50 km - 4.18. - Jeśli teraz dojdę do 3.50 w biegu długodystansowym, radość będzie nie mniejsza aniżeli z medalu olimpijskiego. Tak się będzie również cieszyć dziesięć tysięcy uczestników Maratonu Warszawskiego. To oni tworzą zarówno jego, jak i swoją historię - podkreślił. Trzykrotny mistrz świata (1997, 2001, 2003) dodał, że z jego rozeznania wynika, iż większą radość ze złamania czterech godzin ma Kowalski, jego rodzina i znajomi, aniżeli zwycięzca maratonu, nawet wynikiem dwie godziny osiem minut. Korzeniowski przyznał, że trochę czasu upłynęło zanim przestawił się z jednej na drugą konkurencję: - Po zakończeniu kariery piechura dwa lata musiałem poświęcić, by nauczyć się biegać. Udało się i to chyba całkiem nieźle. Teraz częściej biegam niż chodzę. Uczestnicy 35. PZU Maratonu Warszawskiego, nad którym honorowy patronat sprawuje prezydent Bronisław Komorowski, wystartują w niedzielę o godz. 9 z Mostu Księcia Józefa Poniatowskiego. Meta na Stadionie Narodowym. - Dla osób, które nie są jeszcze przygotowane do zmierzenia się z trasą 42 km 195 m, albo mają inne plany, proponujemy dystans 5 km. Start do tego biegu nastąpi również z Mostu Poniatowskiego 30 minut po maratonie - poinformował dyrektor imprezy Marek Tronina. Tydzień później, 6 października, odbędzie się w stolicy kolejna impreza lekkoatletyczna - Biegnij Warszawo, na dystansie 10 km. Limit pakietów startowych - 15 tys. został już wyczerpany.