33-letni polski olimpijczyk spłonął żywcem. To była tragedia, która wstrząsnęła światem sportu
To było jego ostatnie zwycięstwo w karierze. W wieku 33 latach triumfował - jako jedyny Polak w historii - w Cracovia Maraton i to mimo niesamowitej przygody na trasie. Po 20 dniach od tego triumfu już nie żył. Piotr Gładki zginął w straszliwych okolicznościach w wypadku drogowym. 27 maja mija 20 lat od śmierci tego wybitnego polskiego maratończyka.

To był 7 maja 2005 roku. Piotr Gładki, który walczył o kwalifikację na lekkoatletyczne mistrzostwa świata w Helsinkach, wbiegł na bulwary wiślane. Było tam sporo widzów, ale też innych biegaczy, którzy jednak zmierzali w kierunku Nowej Huty. Zapytał jednej z osób, myśląc, że to jest sędzia, w którą stronę ma biec. Ta osoba, widząc, że większość zmierza w kierunku Nowej Huty, wskazała właśnie w tę stronę. Dopiero po jakimś czasie lekkoatleta zorientował się, że biegnie całkiem w drugą stronę.
Mimo tego wygrał, choć przez ten fatalny błąd, który skutkował tym, że pobiegł dwa kilometry za dużo, nie uzyskał kwalifikacji na mistrzostwa świata. Do tej pory jest jednak jedynym polskim zwycięzcą maratonu w Krakowie.
Piotr Gładki w debiucie wygrał znany maraton
Gładki, który pochodził z Gdańska, przez lata specjalizował się w biegach przełajowych, a także długich dystansach. Jest posiadaczem 12. wyniku w historii w Polsce w biegu na 5000 m (13.36,50).
W 2005 roku ustanowił rekord Polski w półmaratonie - 1:01.35, który dopiero po 20 latach pobił o trzy sekundy Krystian Zalewski.
Trzy tygodnie po rekordowym biegu w Hadze, Gładki zadebiutował w maratonie. I od razu wygrał prestiżowy bieg w Hamburgu w czasie 2:11.06. To był jego rekord życiowy, którego nigdy nie pobił. W polskich tabelach historycznych daje mu on 18. miejsce.
W tym samym roku pojechał na igrzyska olimpijskie do Sydney, gdzie jednak nie ukończył rywalizacji. Dwa lata później był 17. w mistrzostwach Europy w Monachium.
Przez wiele lat Gładkiego prowadził trener Zbigniew Król. Zresztą lekkoatleta mieszkał nawet u tego szkoleniowca w Krakowie. To właśnie Król doprowadził Gładkiego do rekordu Polski w półmaratonie.
- Przestawiłem go z biegów średnich na długi i dzięki temu pojechał na igrzyska olimpijskie. Razem trenowaliśmy chyba od 1997 do 2001 roku. Potem odszedł do Gdańska. Chciał do mnie wrócić w 2005 roku. To było przed samą śmiercią Piotrka - opowiadał Król w rozmowie z Interia Sport.
Odciągałem go od tego pomysłu. Mówiłem, że maraton nie moja konkurencja. Nie dawał jednak za wygraną. W ogóle nie dopuszczał do siebie myśli, że mogę się nim nie zająć. Umówiliśmy się, że spotkamy się po moim powrocie ze zgrupowania z Font Romeu, gdzie byłem z Małgorzatą Rydz, Pawłem Czapiewskim i chyba Wiolą Frankiewicz. I właśnie na tym obozie dowiedziałem się o tej strasznej tragedii
Tragiczny powrót z zawodów. 33-latek spłonął żywcem
Do zdarzenia doszło 27 maja 2000 roku. Gładki wracał do domu po udanym starcie w biegu ulicznym w Białośliwiu, gdzie zajął trzecie miejsce.
Do tragedii doszło na drodze krajowej nr 20 w miejscowości Wyczechowo, gmina Somonino.
- Było kilkanaście minut po godzinie 19, gdy zderzyły się dwa samochody osobowe nissan micra oraz toyota - mówił wówczas mediom Dariusz Głuszewski, ówczesny naczelnik sekcji kryminalnej Komendy Powiatowej Policji w Kartuzach.
W wyniku wypadku oba auta zjechały do rowu, a nissan stanął w ogniu. Kierujący nim 33-letni sportowiec, mieszkaniec powiatu gdańskiego, spłonął żywcem. Dwie osoby z toyoty - siedząca za kierownicą 50-letnia kobieta oraz jej 56-letni pasażer są ciężko ranne. Z wraku wydostali je inni kierowcy. Oboje z urazami głowy, kręgosłupa oraz klatki piersiowej zostali przewiezieni do kartuskiego szpitala
W Krakowie co roku odbywa się bieg im. Piotra Gładkiego
Gładki miał 33 lata i przed sobą wielkie plany.
- Nawet po tym maratonie w Krakowie, który wygrał, zostawił u mnie wszystkie nagrody, jakie wówczas otrzymał. Bardzo wierzył w to, że mogę mu jeszcze pomóc i wprowadzić na wyższy poziom - mówił trener Król.
- To był bardzo utalentowany zawodnik. Miał kapitalne warunki wytrzymałościowe. I zginął w świetnym wieku dla maratończyka. To był czas, kiedy wychodził z dołka. To była wina zbyt dużego treningu siłowego, który go cofnął - dodał.
Od 2006 roku w czasie Cracovia Maraton odbywa się mini maraton, który nosi imię Piotra Gładkiego.
Zobacz również:
- Pojawił się temat "ustawek" na mityngu w Chorzowie. Nasz mistrz obruszył się po pytaniu dziennikarza
- Ewa Swoboda była na mityngu, ale nie wystartowała. Znamy powód
- Anita Włodarczyk czarowała na treningach, tymczasem tak słabo już dawno nie zaczynała sezonu
- Chciała kończyć karierę, a po wielu latach poprawiła "życiówkę". Pokochała Polskę


