Reprezentujący Kanadę Jamajczyk Ben Johnson, zwycięzca finałowego biegu na 100 m (24.09.) został zdyskwalifikowany i pozbawiony złotego medalu po ujawnieniu, że stosował steryd o nazwie stanozolol. Kontrola antydopingowa była dla sprintera druzgocąca. W trzy dni po wielkim triumfie stał się "zhańbionym przestępcą" dopingowym i "czarną owcą" światowego sportu. Olimpijski rok 1988 nie był dobrym rokiem dla urodzonego na Jamajce 30 grudnia 1961 r. Bena Sinclaira Johnsona. W lutym doznał kontuzji, która w maju odnowiła się i powiększyła. Tymczasem w czerwcu, w Paryżu jego wielki rywal, Amerykanin Carl Lewis przebiegł "setkę" w 9,99 s. Potem, w Zurychu, w mityngu Weltklasse (17.08.) obaj spotkali się po raz pierwszy od MŚ 1987 (1. Johnson). Leiws wygrał (9,93), a Johnson był dopiero trzeci (10,00). "Złoty medal igrzysk jest mój. Już nigdy nie przegram z Johnsonem" - powiedział Lewis. 24 września na olimpijskiej bieżni w Seulu, Johnson pokonał Lewisa w finale biegu na 100 m, poprawiając własny rekord świata, z 9,83 na 9,79. Ten wynik byłby lepszy gdyby nie wyciągnięta ręka, w geście triumfu przed metą. Wielka radość Johnsona trwała trzy dni. 27 września w próbce moczu wykryto steryd, stanozolol. Ben Johnson został zdyskwalifikowany; odebrano mu złoty medal. Potem sam przyznał, że przyjmował sterydy anaboliczne, gdy w 1987 r. ustanowił rekord świata. IAAF anulowało ten rekord także. Mistrzem olimpijski został "walkowerem" Carl Lewis, a "zhańbiony" Johnson odesłany do domu. Po powrocie do Kanady bronił się, że inni też stosują doping, a nie są karani. Trener zawodnika Charlie Francis, jawny krytyk procedur antydopingowych MKOl napisał książkę ("Speed Trap", Pułapka szybkości), w której przyznawał, że jego podopieczni używali sterydów anabolicznych, tak jak inni czołowi sportowcy. Wykazywał jednak, że Bena Johnsona nie powinno się karać za stanozolol, bo w tym czasie stosował ... furazabol. Reakcja w Kanadzie na sukces Johnsona w Seulu była euforyczna. W gazetach pisano "Benfastic" ("Toronto Star", 25.09.), a dwa dni później kanadyjscy czytelnicy musieli czytać o upadku trzydniowego idola. W pierwszym tygodniu po skandalu w Seulu kanadyjskie gazety poświęcały mu od 5 do 8 stron dziennie. Część obwiniała Johnsona pytając dramatycznie: "Dlaczego Ben?, dlaczego?, Dlaczego to zrobiłeś?" ("Toronto Sun", 26.09.). Skandal sprawił, że Ben Johnson został obwołany, przez kanadyjską agencję prasową, "Newsmaker of the Year". Utworzono rządową komisję śledczą, której przewodniczył Charles Dubin. Przed nią Johnson przyznał się do kłamstwa. Jego trener Charlie Francis powiedział Komisji Dubina, że zawodnik używał sterydów od 1981 r. Prace komisji trwały 91 dni (od stycznia 1989 r.). Transmitowano je na żywo w telewizji. Wezwano 122 świadków, w tym zawodników, trenerów, działaczy, przedstawicieli MKOl, lekarzy, a nawet członków administracji rządowej. W 1991 r. gdy minął czas zawieszenia Johnsona, próbował on wrócić do sportu, ale bez sukcesów, choć dostał się do półfinału biegu na 100 m podczas igrzysk w 1992 r. w Barcelonie. Jego kariera skończyła się definitywnie, gdy w 1993 r. w Montrealu, znowu miał "wpadkę" dopingową, tym razem wykryto w jego organizmie nadmiar testosteronu. IAAF zdyskwalifikowało go dożywotnio. Kanadyjski minister sportu amatorskiego Pierre Cadieux nazwał Johnsona "narodową hańbą" i zasugerował, by wrócił na Jamajkę. Johnson skwitował to słowami. "To najbardziej obrzydliwy komentarz na mój temat, jaki słyszałem". W 1999 r. świat usłyszał znowu o Johnsonie, gdy ujawniono, że przywódca Libii Muammar Kadafi zaangażował go jako trenera dla swego syna Al-Saadiego, który chciał grać we włoskim klubie piłkarskim. Al-Saadi został piłkarzem Serie A, ale zwolniono go po jednym meczu, po pozytywnym wyniku testu antydopingowego. Pieniądze zarobione za pracę na rzecz syna Kadafiego ukradli mu Romowie w ... Rzymie. Potem, w 1997 r. Johnson krótko pracował jako trener legendy argentyńskiego futbolu Diego Maradony. W maju 2005 r. zaczął lansować odzież sportową i dodatki sportowe, zwane "Ben Johnson Collection". Za motto swego przedsięwzięcia wybrał słowa "Catch Me" (Złap mnie). W styczniu 2001 r. twierdził, w jednym z wywiadów, że w Seulu był sabotowany przez "tajemniczego mężczyznę" w pomieszczeniu, gdzie dokonywano kontroli antydopingowej. Poza tym utrzymywał, że 40 procent ludzi sportu stosuje doping, by poprawiać swe wyniki. Pojawiał się też w reklamach napojów energetycznych i nazywał się "gepardem", demonem szybkości. Obecnie mieszka w Newmarket (prow. Ontario), spędzając najwięcej czasu z córką i wnuczką.