2.00.38, trzeci czas w Europie. Co za bieg Polki. A to nie był jeszcze finał
Sześć dni temu, podczas Copernicusa, Anna Wielgosz miała trochę żal do siebie samej, że na ostatnim okrążeniu dała się obiec dwóm etiopskim gwiazdom. A mimo to pobiła rekord życiowy, jej 2:01.05 na 800 metrów już wtedy robiło spore wrażenie. W sobotnim biegu eliminacyjnym w halowych mistrzostwach kraju w Toruniu poszła o krok dalej. W samotnym biegu, w którym nie miała z kimś rywalizować. 2:00.38 to czwarty wynik w historii polskiej lekkoatletyki, drugi w Europie w tym roku. I już bardzo bliski minimum na halowe mistrzostwa globu w Nankinie.

2,5 roku temu w Monachium Anna Wielgosz osiągnęła swój największy sukces - mistrzostwach Europy w Monachium wywalczyła brązowy medal. Trudno było się spodziewać, by o to samo była w stanie powalczyć w mistrzostwach świata w Budapeszcie czy w olimpijskich zmaganiach w Paryżu, niemniej wyniki budziły u niej samej rozczarowanie. A przecież w czerwcu zeszłego roku w Rzymie wszystko było jeszcze w najlepszym porządku, w półfinale ustanowiła rekord życiowy (1:59.01), w finale też "złamała" dwie minuty. Choć akurat wtedy wystarczyło to "tylko" do szóstej lokaty.
Niemniej w Paryżu 30-letnia wówczas biegaczka z Podkarpacia czuła duży żal. Pobiegła słabiej w eliminacjach, później w repasażu, nie dostała się do półfinału. - Jest duże rozczarowanie i smutek. Jest mi wstyd. Nie potrafię się uśmiechać. Wszyscy się zawiedli na mnie. Wyszła lipa. Od dzisiaj już wprowadzam zmiany w swoje życie, bo trzeba iść do przodu. Niespełnione cele nie pozwalają mi zakończyć kariery - mówiła wówczas w Paryżu w rozmowie z red. Tomaszem Kalembą z Interii.
Te zmiany oznaczały zakończenie pracy z trenerem Jackiem Kostrzebą. Przygotowania do kolejnego sezonu zaczęła ze swoim mężem Andrzejem Wielgoszem. Efekty? Na razie imponujące.
Halowe mistrzostwa Polski. Rekord życiowy Anny Wielgosz. Bieg już niemal na miarę mistrzostw świata. W eliminacjach!
Anna Wielgosz zaczęła sezon od znakomitego czasu 2:01.77 - uzyskała go 1 lutego w Rzeszowie. "2.01.77 w samotnym biegu było mi potrzebne, żeby złapać trochę wiatru w żagle po miesiącach ciężkiej, ale bardzo ciekawej pracy. Pierwszy raz cieszyłam się na rozpoczęcie sezonu - napisała wtedy na swoim Instagramie. Sześć dni temu świetnie taktycznie pobiegła ten dystans w Copernicusie, ale na 100 metrów przed metą popełniła kluczowy w skutkach błąd: pozwoliła się obiec znakomitym Etiopkom: Tsige Dugume (2:00.04) i Abitam Alemu (2:00.61). Sama uzyskała czas 2:01.05, czyli jej nowy rekord życiowy. Ale też przyznała, że "zwiedzanie zewnętrznego toru nie pomogło".
W sobotę pobiegła 800 metrów po raz trzeci w tym roku - w stylu, który już daje ogromne nadzieję na kwalifikację do mistrzostw świata w Nankinie.

Wielgosz wystąpiła w drugiej serii eliminacyjnej, pierwszą zaś wygrała jej główna rywalka Angelika Sarna (2:02.20). Brązowa medalistka z Monachium w swoim wyścigu rywalizowała z Aleksandrą Formellą, która wybrała tym razem zmagania na 800 m zamiast 400 m, ale różnica była olbrzymia. Wielgosz bowiem pobiegła "na całego", jakby już teraz chciała "złamać" dwie minuty, co by oznaczała wypełnienie minimum na wyjazd do Chin. W tym samotnym biegu nie musiała więc "zwiedzać" zewnętrznych torów, ale też nie miała dodatkowego bodźca, jaki daje rywalizacja z kimś innym.
Finiszowała w znakomitym czasie 2:00.38, druga Formella miała 2:06.92. To jej nowy rekord życiowy, czwarty wynik w historii naszej lekkiej atletyki. Rekord kraju w hali należy do Joanny Jóźwik (1:59.29). W tym roku na świecie tylko 11 biegaczek miało lepsze rezultaty od Wielgosz, zaledwie dwie Europejki. Przy czym Brytyjka Jemma Reekie (1:59.72) już zakończyła zmagania pod dachem. W Apeldoorn można się zaś spodziewać Szwajcarki Audrey Werro (2:00.34).
Walka o złoto zacznie się w Arenie Toruń w niedzielę o godz. 17.20. Czy Anna Wielgosz pokona wówczas barierę dwóch minut?
Zobacz również:

