Półtora miesiąca temu w Nankinie Pia Skrzyszowska biegała jeszcze w "zaległych" mistrzostwach świata, które dwukrotnie były już przekładane, a przecież miały się odbyć w tym mieście pięć lat temu. Tak późny start w hali, a później powrót na stadion już po czterech tygodniach był dla polskiej płotkarki czymś nowym. A przecież zdecydowała się na dwa kolejne prestiżowe starty, w Diamentowej Lidze w Chinach. W Xiamen skończyła bieg na piątej pozycji (12.81 s), wtedy upadek w trakcie rywalizacji zaliczyła mistrzyni świata z hali Devynne Charlton. Teraz zawodniczka z Bahamów ukończyła bieg, podobnie jak i Polka, która "ścigała" swoją rywalkę. Aż wreszcie na dziewiątym płotku zrównała się z Charlton, a na dziesiątym już była o tysięczne części sekundy przed nią. Diamentowa Liga. Drugi start Pii Skrzyszowskiej w Chinach. Lepszy czas i gorsze miejsce niż w Xiamen Po zawodach w Xiamen Skrzyszowska nie ukrywała, że dla niej tak wczesne występy, wtedy jeszcze w kwietniu, to w pewnym sensie eksperyment. Wcześniej była na zgrupowaniu w RPA, trudno w takiej sytuacji liczyć na zejście w okolice 12,5 s, a tak przecież trzeba biegać w rywalizacji z najlepszymi na świecie. No i nigdy dotąd nie zaczynała sezonu tak wcześnie, rok temu pobiegła w Dosze niemal w połowie maja. - Liczyłam, że uda się uzyskać czas w okolicach 12,7 s, ale nie jest źle. Popełniłam błędy techniczne w trakcie - mówiła wtedy Polka, która tym razem nie szykuje życiowej dyspozycji na lipiec, ale wrzesień. To wtedy odbędą się mistrzostwa świata w Tokio. W Szanghaju, a właściwie na stadionie China Textile City Sports Cente w Shaoxing City, doszło do rewanżu za zawody w Xiamen, stawka zawodniczek była niemal dokładnie taka sama, wypadła jedynie Australijka Liz Clay. I patrząc na wyniki, poprawiły się niemal wszystkie płotkarki, włącznie z Polką. Czas Skrzyszowskiej - 12.74 s - jest właściwie tym, czego oczekiwała po swoim pierwszym starcie w Chinach. Początkowo wydawało się, jakby Polka dobrze wyszła z bloków, ale później trochę brakowało jej szybkości. Może dlatego, że kapitalnie zaczęła Devynne Charlton, ale to przecież rekordzistka świata w hali, na krótszym dystansie. Bahamka prowadziła jeszcze na czwartym płotku, później osłabła. A Polka ją goniła - i ostatecznie wyprzedziła. Zapewne udałoby się Polce powtórzyć piątą lokatę z Xiamen, gdyby nie fakt, że dobry finisz zaliczyła Amerykanka Tonea Marchall. I to ona na kresce była 0.04 s lepsza, a Polka o tyle samo pokonała Charlton. Rywalizację w DL wygrała tym razem Grace Stark, rewanżując się mistrzyni świata z Budapesztu Danielle Williams za przegraną w Xiamen. Amerykanka uzyskała czas 12.42 s, jej najlepszy w tym sezonie i zarazem nowy rekord zawodów. I choć to rezultat doskonały, to jednak trochę blednie przy osiągnięciu mistrzyni olimpijskiej Masai Russell i drugiej z Amerykanek Tii Jones w Miramar, kilkanaście godzin wcześniej w Grand Slam Track. One miały 12.17 i 12.19 s - drugi i trzeci rezultat w historii konkurencji. Choć przy znacznie lepszym wietrze, bo na Florydzie wiało +2,0 m/s w plecy, a w Chinach - +0,3 m/s. Taki historyczny rezultat zanotowano też jednak w Shaoxing City, ale w zmaganiach panów. I nie była do tego potrzebna obecność Granta Hollowaya, który - z powodu kontuzji - wycofał się z mityngu w środku tygodnia. Fenomenalnie pobiegł bowiem jego rodak Cordell Tinch - jego 12.87 s to wyrównany czwarty wynik w historii zmagań na tym dystansie. A przecież 25-latek delikatnie zahaczył dwa płotki i nie miał zbyt dobrej reakcji startowej (0.162 s). Bieg na 100 m przez płotki - Diamentowa Liga w Shaoxing City: 1. Grace Stark (USA) - 12.42 s (rekord mityngu)2. Danielle Williams (Jamajka) - 12.55 s3. Marione Fourie (RPA) - 12.62 s4. Tobi Amusan (Nigeria) - 12.66 s5. Tonea Marshall (USA) - 12.70 s6. Pia Skrzyszowska (Polska) - 12.74 s7. Devynne Charlton (Bahamy) - 12.78 s8. Yanni Wu (Chiny) - 12.96 s9. Nia Ali (USA) - 13.01 s