Wojciech Nowicki, choć był liderem światowych tabel, to jednak w lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Budapeszcie musiał uznać wyższość 21-letniego Kanadyjczyka Ethana Katzberga. Ten młokos jeszcze rok temu rzucał pięć metrów bliżej niż teraz. W tym sezonie wystrzelił jednak z formą. Stadion ryknął i pojawiła się gęsia skórka. Szaleństwo w Budapeszcie Wojciech Nowicki zapowiedział, kiedy będzie chciał zakończyć karierę Nowicki ani przez moment nie był jednak zły, że ktoś zagrodził mu drogę do złota. - Pewnie, że mogło być lepiej. Gdyby wyszedł mi choć jeden rzut lepiej, to mogło być zdecydowanie dalej. To jest jednak kwestia dnia i chwili. Nie ma złota, ale jest srebro i też to doceniam. Cieszę się tym startem - mówił Nowicki dzień po swoim sukcesie na spotkaniu z mediami. Nasz wielki mistrz ma świadomość tego, że z roku na rok będzie mu coraz ciężej o medale. On nie będzie młodszy i raczej bliżej mu do zakończenia kariery. Za to z drugiego rzędu atakują młode wilki. Nowicki, choć ma 34 lata, na razie nie myśli o zakończeniu kariery. Z żoną już ustalił, że jeśli zdrowie pozwoli, to będzie chciał startować do igrzysk olimpijskich w Los Angeles w 2028 roku. Wtedy będzie miał 39 lat. - To jest moje marzenie, by tam zakończyć karierę. Jak wyjdzie, to zobaczymy? To jest plan, a życie go zweryfikuje. Jeżeli nie będę rzucał daleko, to na pewno nie będę ciągnął kariery na siłę - powiedział Nowicki. Słowa córki Nowickiego rozbawiły do łez Nowicki nie ma na razie specjalnej gabloty na medale, ale po zakończeniu kariery może coś wykombinuje. Jego występy śledzą z zaciekawieniem córki. - Nawet bywa śmiesznie. Moja młodsza czteroletnia córka cieszyła się z tego, że zdobyłem medal. O Katzbergu powiedziała do mnie, że to taki ładny chłopak, ale miał brzydką koszulkę. Sam się z tego uśmiałem - mówił nasz mistrz. Dla Nowickiego to koniec sezonu. W tym roku już nigdzie nie wystąpi. Może znajdzie czas na spełnienie marzenia. Chciałby razem z rodziną przelecieć się balonem. Pewnie będzie miał też czas na składanie klocków LEGO, jakie otrzyma od swojego sztabu po zakładzie, jaki zawarli. To będzie wieża Eiffla, ale nie jest ona nawiązaniem do igrzysk. - Akurat leciałem do Oslo i miałem przesiadkę na lotnisku w Kopenhadze. Tam zobaczyłem tę wieżę z klocków i bardzo mi się spodobała. Zresztą w ogóle, gdyby zamknęli mnie w Legolandzie, to na pewno bym się odnalazł. Uwielbiam układać klocki od dzieciństwa - powiedział Nowicki. Niebawem przejdzie przeszkolenie wojskowe w Ustce, a potem ruszy z przygotowaniami do igrzysk olimpijskich. W 2024 roku to będzie najważniejsza impreza, ale nie zamierza też odpuszczać mistrzostw Europy, które odbędą się w Rzymie. Tyle że weźmie je z marszu. Z Budapesztu - Tomasz Kalemba, Interia Sport Świetny rzut i koniec. Pawłowi Fajdkowi zapaliła się lampka. Koszmar naszego mistrza