Rok temu to była spora niespodzianka - brąz Polaków był jakby wisienką na torcie w pięknym dniu, kończącym wtedy mistrzostwa Europy. Pia Skrzyszowska zdobyła złoto na 100 m przez płotki, później pomogła koleżankom ze sprinterskiej sztafety wywalczyć srebro, do tego jeszcze męska sztafeta 4x100 m wybiegała brąz. Chyba najbardziej niespodziewany z tego tercetu, bo poza Dominikiem Kopciem, który nie biegał jeszcze tak szybko, jak w tym sezonie, Polacy raczej się nie liczyli w indywidualnej rywalizacji. Pobiegli świetnie, ale dziś poprzeczka poszła znacznie w górę. Polacy musieli pobiec szybko. Bardzo szybko, jak w Monachium Z tamtego składu finałowego pobiegł dziś tylko Kopeć, na ostatniej zmianie. Zaczynać miał Adam Burda, później powinien przekazać pałeczkę Mateuszowi Siudzie, następnie był Łukasz Żok. No i Kopeć, półfinalista mistrzostw świata na setkę, na końcu. Wtedy po brąz Polacy sięgnęli z czasem 38.12 s, dziś to mogło być za mało. Mało kto w niego wierzył. Polak zachwycił, pierwszy raz jest w finale Polacy zmagali się w drugim biegu, w pierwszym aż cztery sztafety uzyskały czas poniżej 38 sekund. Piąty Trynidad i Tobago - już 38.89 s. To był jakiś wyznacznik, bo do finału kwalifikowały się bezpośrednio trzy reprezentacje, dwie z dwóch biegów miały jeszcze szansę z czasami. Minimum dla naszych było więc zajęcia czwartej lokaty, poniżej tego czasu uzyskanego przez Trynidad. Fatalna zmiana Polaków. Już ta pierwsza, dalej nie pobiegli Zaczął Burda, jeszcze przed końcem zmiany wyprzedził go biegnący po siódmym torze Brytyjczyk Jeremiah Azu. To nie był kłopot, rywale byli tu faworytami. Kłopotem była za to zmiana - Burda nie przekazał pałeczki Siudzie, nie trafił w jego rękę. I na tym marzenia o finale się skończyły, biało-czerwoni nie biegli już dalej. Później się okazało, że do awansu potrzebowali czasu lepszego niż 38.19 s, tyle miała czwarta Brazylia. Czyli ten z Monachium by wystarczył. - Zmiana była niezła, ale nie dogoniłem Mateusza. Raz nie trafiłem w rękę, drugi raz nie trafiłem i był koniec - mówił Burda w TVP Sport. Sensacją było odpadnięcie już na tym etapie broniącej złota Kanady - zajęła dopiero szóste miejsce (38.25 s).