Rywalizacja Polek (w składzie Pia Skrzyszowska, Kryscina Cimanouska, Magdalena Stefanowicz i Ewa Swoboda) w półfinale była pełna emocji. Nerwy było widać od samego początku, bo najpierw żółtą kartką została ukarana Skrzyszowska, za zbyt wczesne ruszenie z bloku startowego. Następnie zmiana między nią a Cimanouską nie przebiegła najlepiej i w efekcie na kolejnych zmianach Polki musiały podganiać rywalki. To z dużą nawiązką udało się Swobodzie, która ostatecznie doprowadziła nasze sprinterki z czasem, który dał miejsce w finale. Czasem naprawdę dobrym, bo mimo błędów Polki uzyskały czas 42,65, co jest drugim wynikiem w historii naszego kraju. Szalone eliminacje w MŚ. Pokerowa zagrywka polskiego sędziego. Podrażnił lwa "Kinderki" przepisem na szybkość polskich sprinterek Wynik jest tym bardziej cenny, że skład sztafety w zasadzie do ostatnich chwil nie był pewny. Długo drżano bowiem o zdrowie Cimanouskiej, która po swoim biegu półfinałowym na 200 metrów straciła przytomność i była zmuszona opuścić stadion, przewieziona na wózku inwalidzkim przez obsługę. "Oczywiście jestem zła, że nie pokazałam wyniku w półfinale, ale były ku temu powody. Na 30 metrów przed metą wszystko mi się zaciemniło, a potem straciłam przytomność i niestety nic nie pamiętam" - mówiła o całej sytuacji. Ostatecznie Cimanouska mogła pomóc sztafecie, a w rozmowie z Eurosportem bezpośrednio po biegu wyjawiła, w jaki sposób pomogła jej w tym Swoboda. Dramat polskiego debiutanta w MŚ. "Zawiodłem chłopaków. Przykro mi" "Jesteśmy przez to szybkie" - dodała sama Swoboda. Polki nie chcą zapeszać, ale jeśli w finale sztafeta wystrzegłaby się błędów z półfinału, to zdecydowanie w jej zasięgu jest poprawienie rekordu Polski. Ten wynosi 42,61, uzyskany w trakcie zeszłorocznych mistrzostw Europy w Monachium, kiedy ze Swobodą i Skrzyszowską biegły Marika Popowicz-Drapała i Anna Kiełbasińska. Panie mają zatem okazję poprawić wynik z Monachium, ta sama sztuka niestety nie powiedzie się panom. Oni również przed rokiem poprawiali rekord Polski, co dało wtedy brązowy medal. Wynik w tych okolicach (38,15) dałby finał i w Budapeszcie, jednak już na pierwszej zmianie Adam Burda nie zdołał przekazać pałeczki Mateuszowi Siudzie i w efekcie Polacy przedwcześnie zakończyli bieg. Według programu mistrzostw świata finał kobiecej sztafety 4x100 metrów będzie ostatnią konkurencją przedostatniego dnia mistrzostw, a start zaplanowano dokładnie na godzinę 21:53.