Gdy na końcu roku World Athletics będzie wybierać najlepszą sportsmenkę roku, Faith Kipyegon będzie największą faworytką. 29-letnia Kenijka na początku czerwca w Diamentowej Lidze pobiła rekord świata na 1500 m, od ośmiu lat należący do Genzebe Dibaby. Pobiegła niesamowicie, gdy wpadła sprintem na metę, stadion oszalał. Uzyskała czas 3:49.11, Laurę Muir, drugą na mecie, pokonała o osiem sekund. Tydzień później w Paryżu rozprawiła się z rekordem świata na 5000 m - czoła próbowała jej stawić mistrzyni świata Letesenbet Gidey, też nie była w stanie. Gdzie Kenijka nie stawała na starcie, tam była najlepsza. Jeszcze miesiąc temu w Monaco wystartowała na jedną milę, dystansie nietypowym, ale przecież tu znakomite biegaczki też kiedyś biegły na całego. Kipyegon poprawiła poprzedni rekord świata Sifan Hassan o pięć sekund. Coś niewiarygodnego! Kamienna twarz Pii Skrzyszowskiej. Co to może oznaczać? Holenderka marzyła o trzech złotych medalach. Na razie nie ma żadnego Dziś to właśnie pochodząca z Etiopii reprezentantka Holandii była wymieniana jako ta, która może zagrozić Kenijce. Hassan w Tokio na igrzyskach celowała w trzy złote medale, też chciała przejść do historii. Wygrała na 5000 i 10000 metrów, ale na 1500 m przegrała właśnie z Kipyegon, ale także z Muir. Do Budapesztu przyjechała próbować jednak tego dokonać. Zawód przeżyła już na tym najdłuższym dystansie - na finiszu walczyła o złoto z Etiopką Gudaf Tsegay, gdy kilka metrów przed kreską upadła, zabrakło jej sił. Dziś medal wywalczyła, ale też nie złoty. Niewiele jednak mogła zrobić. Kipyegon od razu ustawiła się na czele peletonu, miała doskonałą taktykę. Podyktowała tempo w miarę mocne, ale do wytrzymania przez większość rywalek. Holenderka biegła na samym końcu, dopiero na przedostatnim okrążeniu zaczęła się przesuwać. Gdy do mety zostało 400 metrów, biegły całą ławą. I wtedy Kenijka "zaproponowała" tempo, którego nie była w stanie utrzymać żadna z rywalek. Wygrała w czasie 3:54.87, największe rywalki straciły około sekundy. Faith Kipyegon mistrzynią świata. Wielki rewanż już w sobotę? Hassan przesuwała się ku przodowi, taki ma styl biegania. Potrafi ruszyć nagle, zaatakować i na kilkudziesięciu metrach wyprzedzić wszystkie przeciwniczki. Dziś też tak zrobiła, ale do Kipyegon się nie zbliżyła. Walczyła z Etiopką Diribe Welteji o srebro, to rywalka zachowała więcej sił. Holenderce zostanie więc jeszcze jedna szansa, ale tu pojawia się problem - w sobotnim finale, bo raczej jutrzejsze kwalifikacje to dla obu będzie formalność, musi pokonać rekordzistkę świata w Kenii.