Tego chyba nikt się na stadionie w Budapeszcie nie spodziewał. To właśnie Sifan Hassan była faworytką biegu na 10 000 metrów podczas finału rozgrywanego pierwszego dnia mistrzostw świata w lekkoatletyce. Pochodząca z górskiej Adamy w Etiopii zawodniczka dobrze znała swe koleżanki z Afryki, które gremialnie prowadziły bieg i dyktowały tempo. Nie mordercze, co ważne. Trzy Etiopki i trzy Kenijki zdawały się rozdzielać karty na czele tego długiego biegu, ale każdy wiedział, że Sifan Hassan wreszcie ruszy, by powalczyć o złoto. Takie, jakie zdobywała w Doha w Katarze w 2019 roku, gdy triumfowała zarówno na 10, jak i 5 kilometrów. Nie mówiąc o ostatnich igrzyskach olimpijskich w Tokio, gdzie zdominowała zupełnie biegi długie. Prowadziła cały czas Gudaf Tsegay, któa dla Etiopii wywalczyła złoto na ostatnich mistrzostwach świata w Eugene na 5000 metrów. Za nią posuwała się Letesenbet Gidey, mistrzyni z kolei na 10 000 metrów ze stadionu w Oregonie. To je zaatakowała Sifan Hassan. Na ostatnich metrach stoczyła niesamowity bój z Gudaf Tsegay, niemal ramię w ramię. I wtedy, na ostatnich metrach miękkie nogi odmówiły Sifan Hassan posłuszeństwa. Zmęczona, runęła na bieżnię. Nie podnosiła się już, nie miało już znaczenia, która będzie, skoro nie pierwsza. Największy pechowiec. Jakby ktoś rzucił urok. "Odechciewa mi się" Holandia przeżywa drugi dramat Holendrzy nie mogli w to uwierzyć, bo zaledwie kilka minut później mieliśmy finał sztafet mieszanych 4x400 metrów. Tam o złoto walczyły zespoły Holandii i Stanów Zjednoczonych. Wydawało się, że skoro przed ostatnią zmianą amerykański zespół nie zdobył dość dużej przewagi, to kończąca sztafetę Femke Bol na pewno wygra. A jednak toczyła zaciętą walkę z amerykańską rywalką Alexis Holmes. Nagła zmiana w wypadku polskiej sztafety Na ostatnich metrach Femke Bol zrobiła niemal to samo, co Sifan Hassan. Jej zmęczone nogi nie posłuchały, Holenderka runęła na bieżnię. Na dodatek podniosła się i przebiegła metę bez pałeczki. Holandia została zdyskwalifikowana. W kilka zaledwie minut jeden kraj przeżył dwukrotnie ten sam dramat.