Wydawało się, że mógł być kłopoty z pierwszą zmianą Polek pomiędzy Pią Skrzyszowską a Krystyną Cimanowską. Z perspektywy trybun istniało zagrożenie, że mogła zostać przekroczona strefa zmian. Nasze panie zarzekały się, że nic takiego nie miało miejsca, ale sprawdzać trzeba było. Dramat polskiego debiutanta w MŚ. "Zawiodłem chłopaków. Przykro mi" Pokerowa zagrywka Filipa Moterskiego. Polak podrażnił lwa Właściwie najpierw robili to sami sędziowie. Z różnych zapisów, w tym także tego od Niemców, korzystał Filip Moterski, szef sędziów w Polskim Związku Lekkiej Atletyki, który w lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Budapeszcie pełni w naszym sztabie rolę osoby, sprawującej kontrolę nad prawidłowym przebiegiem zawodów. By upewnić się, że polska sztafeta jest czysta, Moterski popisał się pokerową zagrywką. - Napisałem prośbę o sprawdzenie wideo, jeżeli chodzi o bieg Amerykanek, w obecności arbitra - mówił Moterski w rozmowie z Interia Sport. Dzięki temu upewnił się też, że wszystko było w porządku po polskiej stronie. Sędziowie nie dopatrzyli się przewinienia Amerykanek, ale Moterski dalej drążył temat. Złożył apelację, bo miał swoje nagrania, z których wynikało, że na pierwszym łuku Amerykanka mogła dwukrotnie nadepnąć na linię. Ostatecznie apelacja Polaków została odrzucona, ale szef polskich sędziów podrażnił lwa, bo przecież USA jest lekkoatletyczną potęgą. Już wcześniej zdecydowano też dołączyć do finału - jako dziewiątą kadrę - Niemki. Okazało się, że w awansie mógł im przeszkodzić kontakt z Australijkami. Z Budapesztu - Tomasz Kalemba, Interia Sport Mało kto w niego wierzył. Życiowa forma Polaka. Sensacyjny awans do finału MŚ