Za nami dwa dni lekkoatletycznych mistrzostw świata w Budapeszcie i trzeba przyznać, że na uwagę zasługują przede wszystkim kibice. Tych nie brakowało zarówno w sesjach przedpołudniowych, jak i wieczornych. Głównie są to Węgrzy, którzy jednak bardzo żywiołowo reagują na to, co się dzieje na stadionie, ze szczególnym uwzględnieniem, co zrozumiałem, swoich lekkoatletów. Lekkoatletyczne MŚ a polityka. Tak błyszczą autokraci "Ria-ria: Hungaria!" I na ciele pojawia się gęsia skórka W sobotę przed południem zawody zostały opóźnione z powodu przechodzącej niebezpiecznej burzy z ulewnym deszczem. Na trybunach już czekało kilkadziesiąt tysięcy fanów.W blokach pojawiły się wieloboistki. Już w pierwszym biegu na 100 metrów, zaliczanym do siedmioboju, na starcie stanęła zawodniczka gospodarzy Xenia Krizsan. I wtedy cały stadion ryknął: ria-ria: Hungaria! To panwęgierski okrzyk oznaczający wielkie-wielkie: Węgry!. Najczęściej jest on słyszany na stadionach piłkarskich. Trzeba przyznać, że gęsia skórka pojawiła się na ciele. Jednak na lekkoatletycznych stadionach taka forma dopingu to rzadkość. Podobne uczucie było, kiedy Węgrzy w dniu swojego narodowego święta przywitali Bence Halasza. Młociarz był największą nadzieją Węgrów na medal, nawet złoty, w Budapeszcie i nie zawiódł. Zajął trzecie miejsce. Za sensacyjnym Kanadyjczykiem Ethanem Katzbergiem i Wojciechem Nowickim. Nasz wspaniały młociarz był pod wrażeniem atmosfery, jaka panowała na budapesztańskim stadionie. Choć zdecydowaną większość stanowili kibice Węgier, to jednak starali się oni dopingować wszystkich młociarzy. Już na koniec, kiedy stało się jasne, że po złoto sięgnie Katzberg, to rytmicznymi oklaskami starali się zachęcić Kanadyjczyka do tego, by jeszcze raz posłał młot poza granicę 80 metrów. W eliminacjach biegu na 400 metrów mężczyzn Attila Molnar pobił rekord Węgier, uzyskując 44,84 sek. Wrzawa przy jego biegu była niesamowita. On sam po zawodach powiedział: - Nie czułem na bieżni, jakbym biegł sam. Razem ze mną biegł cały węgierski naród. Zabrzmiało patetycznie, ale też Węgrzy od kilkunastu od lat, odkąd do władzy doszedł Viktor Orban, budują swoją jedność na bazie patriotyzmu. Kibice na stadionie w czasie MŚ starają się jednak mocno dopingować wszystkich. Naprawdę niesamowite było to, kiedy przed ostatnią próbą w konkursie pchnięcia kulą Amerykanin Ryan Crouser, mający już zapewniony złoty medal, uniósł ręce w górę i klasnął. Jak na zawołanie, razem z nim zrobił to cały stadion. I kula leciała i leciała. Crouser aż podskoczył po tym, jak wylądowała. Był pewny tego, że pobił rekord świata. Do niego zabrakło jednak pięciu centymetrów. Na pewno w tej próbie pomogła mu fantastyczna publiczność. Z Budapesztu - Tomasz Kalemba, Interia Sport Świetny rzut i koniec. Pawłowi Fajdkowi zapaliła się lampka. Koszmar naszego mistrza