Czy pozbawiona czterech gwiazd polska sztafeta kobieca 4x400 m może mieć nadzieje na jakikolwiek sukces w mistrzostwach świata? Może mieć - Aniołki Matusińskiego znów udowodniły, że niemal w każdych warunkach są w stanie wykrzesać z siebie coś ekstra. Alicja Wrona-Kutrzepa, Marika Popowicz-Drapała, Patrycja Wyciszkiewicz-Zawadzka i Natalia Kaczmarek w finale pobiegły po szóste miejsce. Mistrzyniami świata zostały Holenderki, dzięki kapitalnej postawie Femke Bol. Natalia Kaczmarek szczerze: Czułam się fatalnie Polki z premią za finał MŚ. Złoto warte dziesięć razy więcej Przed mistrzostwami byliśmy pełni niepokoju o start naszej sztafety. Wykruszyły się niemal wszystkie gwiazdy poza Natalią Kaczmarek. Małgorzata Hołub-Kowalik zaszła w ciążę i niedawno urodziła dziecko, Justyna Święty-Ersetic, Anna Kiełbasińka i Iga Baumgart-Witan miały kłopoty zdrowotne i "Aniołki" się rozsypały. Mimo to w finale "Biało-Czerwone" pokazały pazur i pobiegły bardzo dobrze, finiszując na szóstej pozycji. Za ten wyczyn nasza sztafeta otrzymała premię w wysokości 8 tysięcy dolarów od organizatorów. To całkiem pokaźna kwota, ale medale były warte sporo więcej. Złoto aż dziesięciokrotnie więcej! Mistrzynie świata Holenderki otrzymały za triumf aż 80 tysięcy dolarów. Połowa tej kwoty trafiła do srebrnych medalistek, natomiast brązowy medal był wart 20 tysięcy dolarów. To wszystko spore kwoty, choć różnice między poszczególnymi miejscami również są dość duże. Najsłabsze MŚ Polaków od lat. "Dla niektórych to będzie otrzeźwienie"