Dominik Kopeć to drugi najszybszy Polak w historii, po legendarnym wyczynie Mariana Woronina, który 39 lat temu uzyskał czas 9.992 s - oficjalnie zaokrąglony do równych 10 sekund. 28-latek z Agrosu Zamość uzyskał w Niemczech 10.05 s - wynik dający szansę rywalizacji w finale mistrzostw Europy. Na świecie poziom jest jednak kosmiczny, takie rezultaty pozwalają jednak myśleć o półfinale. I to był główny cel Polaka. Świetny bieg Polaka. Dominik Kopeć długo biegł w czołowej trójce Kopeć biegł już w pierwszym z siedmiu biegów, na drugim torze. Z każdego awans uzyskiwało po trzech najlepszych sprinterów, kolejnych trzech z najlepszymi czasami spoza tego grona uzupełniało stawkę. Polak świetnie ruszył, był drugi, może trzeci. Osłabł nieco na samym końcu, wyprzedził go już na kratach Nigeryjczyk Seye Ogunlewe. Triumfował słynny Brytyjczyk Zharnel Hughes - miał czas 10.00 s. Polakowi zmierzono 10.12 s - to jego trzeci wynik w karierze. Kopeć został "skazany" na czekanie - w kolejnych sześciu biegach jedynie dwóch zawodników z miejsc czwartych czy piątych mogło mieć lepszy czas od niego. To będzie kapitalny widowisko. Kanadyjczyk Ethan Katzberg wysłał wyzwanie polskim mistrzom młota Tu sprawy szły w dobrym kierunku - Włoch Ceccarelli uzyskał 10.26 s w drugim biegu, Benjamin Richardson z RPA zaś 10.17 s w trzecim. Nie wyprzedził Polaka także kolejny zawodnik z południa Afryki Shaun Maswanganyi (10.21 s). Im bliżej końca, tym Dominik Kopeć mógł być bardziej spokojny. Ten czas zapewniał komfort Nerwowy był piąty bieg, kilka razy powtarzany, z którego wyrzucony za falstart został niezły Nigeryjczyk Favour Ashe. Kapitalnei wtedy pobiegł Jamajczyk Oblique Seville (9.86 s), który wyrównał swój rekord życiowy i pokonał Freda Kerleya (9.99 s). Dla Polaka najważniejsze było to, że czwarty Francuz Mouhamadou Fall uzyskał czas 10.19. Zostały więc dwa biegi, ale w nich krzywda naszemu sprinterowi już się nie stała. Kanadyjczyk Brendon Rodney (10.16 s) też znalazł się za Polakiema do ciekawej sytuacji doszło w ostatnim biegu. Japończyk Hiroki Yanagita i Emanuel Archibald z Gujany uzyskali dokładnie ten sam czas - 10.193 s. Obaj wywalczyli awans, bo żaden... nie zajął czwartej pozycji. Z czasem zaś by nie przeszli. To oznaczało, że Kopeć pozostał najlepszym sprinterem spośród tych, którzy nie znaleźli się w najlepszych trójkach. W nagrodę pobiegnie jutro w półinale. I kto wie, czy nie osiągnie jakiegoś historycznego wyniku.