Czy pozbawiona czterech gwiazd polska sztafeta kobieca 4x400 m może mieć nadzieje na jakikolwiek sukces w mistrzostwach świata? Może mieć - Aniołki Matusińskiego znów udowodniły, że niemal w każdych warunkach są w stanie wykrzesać z siebie coś ekstra. Alicja Wrona-Kutrzepa, Marika Popowicz-Drapała, Patrycja Wyciszkiewicz-Zawadzka i Natalia Kaczmarek w finale pobiegły po szóste miejsce. Mistrzyniami świata zostały Holenderki, dzięki kapitalnej postawie Femke Bol. Przed mistrzostwami byliśmy pełni niepokoju o start naszej sztafety. Wykruszyły się niemal wszystkie gwiazdy poza Natalią Kaczmarek. Małgorzata Hołub-Kowalik zaszła w ciążę i niedawno urodziła dziecko, Justyna Święty-Ersetic, Anna Kiełbasińska i Iga Baumgart-Witan miały kłopoty zdrowotne i "Aniołki" się rozsypały. Mimo to w finale "Biało-Czerwone" pokazały pazur i pobiegły bardzo dobrze. Premia dla Polek liczona w tysiącach dolarów. Rywalki dostały dziesięć razy więcej Gwiazda ze łzami w oczach. Jasna deklaracja ws. przyszłości Jedną z jaśniejszych postaci w naszej sztafecie była Marika Popowicz-Drapała, trzykrotna medalistka mistrzostw Europy, ale na 4x100 metrów. Doświadczona sprinterka kojarzona była raczej z krótszymi dystansami, ale wobec problemów "Aniołków" Matusińskiego, zdecydowała się pomóc. I zrobiła to ze znakomitym efektem, jakim był finał mistrzostw świata. Jak się okazało, dla niej bardzo szczególny. Popowicz-Drapała ma 35 lat. Pierwsze medale seniorskich imprez zdobywała w 2010 roku, kiedy to wraz z koleżankami ze sztafety zdobyła brąz na mistrzostwach Europy. Przez kilka lat nie udawało jej się powiększyć medalowego dorobku, ale akurat w 2022 roku znów zawiesiła na szyi medal kontynentalnego czempionatu, a niedawno również Igrzysk Europejskich. Przed nią jeszcze sezon olimpijski i szansa, żeby spuentować karierę czymś naprawdę szczególnym. A zasłużyła na to, jak mało kto. Viktor Orban obsypany pochwałami. Węgry idą po więcej