Konrad Bukowiecki i Michał Haratyk w przeszłości zdobywali medale w największych imprezach, ale wtedy w każdej chwili byli w stanie "odpalić" próbę w okolicach 22. metra. Taką, która stawiała ich wśród najlepszych. Gdyby jeszcze ta rywalizacja odbywała się zimą, Bukowiecki mógłby pokusić się o jakąś niespodziankę. W lutym, w halowych mistrzostwach Polski, uzyskał 21.55 m - wynik bardzo dobry, dający dużo pozytywnych emocji. Tyle że doznał też kontuzji łokcia, a później jeszcze zerwał więzadło krzyżowe. Nie zdecydował się na operację, podjął walkę o powrót do koła i występ w mistrzostwach świata. To się udało, choć obecna forma nie pozwalała mieć większych złudzeń, co do występu w finale. Ten dawał bowiem na pewno wynik 21.40 m, a w przypadku braku, uzupełniali skład zawodnicy z kolejnymi rezultatami. Wątpliwe było, aby stało się to z rezultatem znacznie poniżej 21 metrów. Polacy zaczęli kiepsko, Konrad Bukowiecki zmagał się z kolejnym urazem. Brazylijczyk Darlani zaskoczył formą Bukowiecki po swoim powrocie najdalej pchnął zaś 20.23 m - ten rezultat dał mu złoto podczas Uniwersjady w Chengdu. Haratyk też nie przekroczył latem 21 metrów, a przecież tej sztuki dokonało ponad dwudziestu uczestników tego konkursu w Budapeszcie. Już pierwsze próby pokazały, że przed Polakami stoi szalenie trudne zadanie. Najpierw pojawił się w kole Haratyk - uzyskał ledwie 19.27 m. Występujący w drugiej grupie Bukowiecki zaraz po nim pchnął 18.25 m. On już w ogóle miał wielkiego pecha - podczas rozgrzewki skręcił staw skokowy, mimo to przystąpił do zmagań. - Teraz mi się w ogóle nie chce tremować, bo nie czerpię z tego radości. Z tym mam problem. Pewnie pogadam sobie tak przez tydzień i znów wezmę się do roboty - dodał. A że można dużo dalej, pokazali wielcy faworyci: Tom Walsh uzyskał 21.73 m, Joe Kovacs 21.59 m, a Ryan Crouser - 21.48 m. Przyćmił ich jednak halowy mistrz świata Darlan Romani - Brazylijczyk posłał kulę na znakomite 22.37 m. Ostatnia nadzieja polskich mistrzów. Rywale pchali dziś za daleko Niestety, kolejne próby niewiele zmieniły. Haratyk poprawił się, ale zaledwie o 18 cm (19.47 m), Bukowiecki o znacznie większą odległość, ale odległość 19.21 m też nic mu nie dawała. Zostało jeszcze ostatnie podejście, ostatnia nadzieja na pozostanie w konkursie. Nie udało się - Haratyk uzyskał bardzo podobną odległość, wynik 19.51 m dał mu dopiero 25. miejsce w stawce. Bukowiecki ostatni rzut miał niemierzony - nadepnął na górną część obręczy koła. Ostatecznie sklasyfikowano go dopiero na 28. pozycji. To duży zawód, bo miejsce w finałowej dwunastce gwarantowało dziś 20.74 m, zatem wynik, który leżał w zasięgu możliwości naszych asów. Rozczarowani mogą być Czesi, ich kulomiot Tomáš Staněk też zawiódł w kwalifikacjach. Najwięksi faworyci powalczą jednak wieczorem o medale. - Nie wiem, niby było dobrze, ale wstaliśmy o siódmej, zaczęło lać i przesunęli nam start, musieliśmy czekać w call-roomie. Coś nie poszło - mówił w TVP Sport Michał Haratyk.