W piątek Biało-Czerwone awansowały do finału sztafety 4x100 metrów w lekkoatletycznych mistrzostwach świata. Towarzyszyły temu nerwy, bo istniało ryzyko, że mogły przekroczyć strefę zmian. Tak się jednak nie stało. Nie było żadnych protestów, jeśli chodzi o naszą drużynę, która tym samym wystąpi w finale MŚ. Po raz pierwszy od 16 lat. Wówczas w 2007 roku w Osace: Marta Jeschke, Daria Korczyńska, Dorota Jędrusińska i Ewelina Klocek, zajęły ósme miejsce. Łzy i rozgoryczenie polskiej mistrzyni. "To cholernie boli" Walka o najwyższe miejsce w historii i rekord Polski Awans wywalczyły: Pia Skrzyszowska, Krystyna Cimanowska, Magdalena Stefanowicz i Ewa Swoboda. Ten sam skład zobaczymy w finale. Tak przekazał nam trener sztafety Jacek Lewandowski. - Zrobimy korektę ucieczek i powinno być dobrze - powiedział nam trener. Polki w eliminacjach uzyskały czas tylko 0,04 sek. gorszy od ubiegłorocznego rekordu Polski, jaki padł w finale mistrzostw Europy w Monachium, w którym nasze panie zdobyły srebrny medal. Jest zatem duża szansa, że ten wynik zostanie poprawiony w Budapeszcie. Polki powalczą też o najlepszy występ w historii kobiecej sztafety 4x100 metrów. W 1999 roku w Sewilli Zuzanna Radecka, Irena Sznajder, Monika Borejza i Joanna Balcerzak, zajęły siódme miejsce. W finale w Budapeszcie, w którym wystąpi dziewięć ekip, Polki pobiegną na trzecim torze. Rywalkami będą: Niemcy, Holandia, Włochy, Wybrzeże Kości Słoniowej, USA, Jamajka, Wielka Brytania i Szwajcaria. Z Budapesztu - Tomasz Kalemba, Interia Sport Dramat polskiego debiutanta w MŚ. "Zawiodłem chłopaków. Przykro mi"