Wojciech Nowicki, choć jest z tego samego roku, co Paweł Fajdek, przez wiele lat pozostawał w cieniu swojego rówieśnika. Pierwszy raz usłyszano o nim w Polsce w 2013 roku. Wtedy na mistrzostwach Polski w Toruniu pokonał Fajdka, zostając pierwszy raz w karierze wicemistrzem kraju. Kilka tygodni później Fajdek wywalczył złoty medal mistrzostw świata. Co za nowina. Kolejna zmiana w życiu Adrianny Sułek. Posypały się gratulacje Z piłki nożnej do rzutu młotem Pierwszy seniorski sukces na arenie krajowej Nowicki zanotował jednak w 2011 roku. Wywalczył wówczas brązowy medal mistrzostw Polski, a przecież jego staż treningowy nie był zbyt długi, bo przygodę z rzutem młotem rozpoczął dopiero w wieku 18 lat. W liceum wypatrzył go trener Bogumił Chlebiński. Zanim na poważnie zajął się sportem, postawił na zdobycie wykształcenia. Ukończył wydział mechaniczny na Politechnice Białostockiej z tytułem magistra inżyniera. Kiedyś szalał w obronie Jagiellonii Białystok, a rzut młotem spróbował przypadkowo. Tak samo przypadkowo trafił też pod skrzydła Malwiny Wojtulewicz-Sobierajskiej. Starcie z poprzednim trenerem zaowocowało zmianą. Nowicki trafił do niewiele starszej koleżanki z rzutni. I jego kariera nabrała rozpędu. Niesamowity debiut. Od razu zdobył medal. Niebywała passa W 2015 roku, mając 26 lat, pojechał na swoją pierwszą dużą seniorską imprezę. I od razu w debiucie sensacyjnie wywalczył brązowy medal mistrzostw świata w konkursie, w którym triumfował Fajdek. Zresztą ten ostatni w MŚ jest niepokonany od 2013 roku. - Sam nie wiem, jak to zrobiłem. Naprawdę nie wiem - powtarzał Nowicki w Pekinie, będąc wyraźnie zszokowanym tym, co się stało. Od sukcesu w Pekinie zaczęła się jego znakomita passa. Medal przywozi z każdej imprezy, na jaką został wysłany. Nie przeszkodziło mu nawet to, że w Dosze zajął początkowo czwarte miejsce. Polacy złożyli jednak protest. Działacze Polskiego Związku Lekkiej Atletyki uznali, że Węgier Bence Halasz spalił rzut, który dał mu brązowy medal. Nocne obrady jury przyniosły efekt. Postanowili oni przyznać dwa brązowe medale. Dzięki temu na dziewięć startów w wielkich imprezach Nowicki ma dziewięć medali. Mimo tego nie gwiazdorzy, tylko robi swoje. A kiedy odnosi sukces, to zazwyczaj mówi, że dał z siebie tyle, ile mógł. Zdecydowany numer jeden na świecie Na złoto MŚ polował już w Eugene, ale tam jeszcze dał się ograć Fajdkowi. W tym sezonie ten ostatni ma problemy. Nowicki z kolei jest liderem światowych tabel. Do niego należy kilka najlepszych wyników w tym sezonie. To chyba najlepsza okazja, by po raz pierwszy ograć Fajdka w MŚ. Po to tak ciężko trenował w tym sezonie. Szczyt formy szykował na Budapeszt i właśnie 20 sierpnia (finał zaplanowany na godz. 17.50) ma być w najlepszej dyspozycji. - Wojtek jest wypoczęty. Za nim są ostatnie szlify. Można ruszać do Budapesztu - przekazała nam Joanna Fiodorow, była medalistka MŚ i ME w rzucie młotem, a obecnie trenerka Nowickiego. Ten dość niespodziewanie, po największym sukcesie w karierze, czyli olimpijskim złocie w Tokio, pożegnał się z Wojtulewicz-Sobierajską i o pomoc poprosił koleżankę z grupy. W stolicy Węgier nasz mistrz olimpijski ma mieć szybkie nogi. Jak w tańcu, bo rzut młotem to trochę jak pląsanie po parkiecie w określonym rytmie. Nowicki jest najlepszym przykładem na to, ile znaczy cierpliwość, ale też ciężka praca w sporcie. - To prawda. Cierpliwość, wytrwałość i ciężka praca to klucz do sukcesu. Wtedy można wszystko. Nie każdy jednak tak potrafi - przyznał 34-latek. Za kilka dni może on dołączyć do Anity Włodarczyk i Roberta Korzeniowskiego. Tylko tych dwoje polskich lekkoatletów ma na koncie złote medale igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata i mistrzostw Europy. Znamy wysokość premii za medale MŚ. Polscy lekkoatleci mogą rozbić bank